wtorek, 28 kwietnia 2015

Zielono mi






Na wiosnę wszystko się budzi, nawet moje nadzieje na ładną sylwetkę :)

Jak to bywa - spotkanie z koleżankami, wymieniamy się nowinkami. No i jest. Nowy super produkt - młody, zielony jęczmień. Podobno zdrowy, podobno można schudnąć (zdrowo). Poczytałam, kupiłam i wypiłam.




Wrażenia smakowe - średnie. O działaniu - trudno powiedzieć - za krótko stosowany. Suszony sok wyciśnięty z zielonego jęczmienia i susz trawy jęczmiennej to dwie najpopularniejsze form tego samego w gruncie rzeczy suplementu diety. Jednak fakt, że pochodzą nawet od tego samego producenta i z jęczmienia uprawianego na tej samej plantacji nie oznacza jeszcze, że obie formy będą równie skuteczne. Warto poznać różnice i poznać właściwości www

Najlepiej poczytać i zastanowić się, czy modna nowinka warta jest pieniędzy (cena może nie bardzo wysoka, ale pokrzywa na działce czy w lesie jest za darmo).


Młody jęczmień ma silne właściwości przeciwutleniające, co warunkuje jego działanie przeciwzapalne, przeciwnowotworowe i przeciwwirusowe. Zielony jęczmień pomaga w leczeniu trądziku i owrzodzeń. Ponadto łagodzi bóle żołądka, bóle stawów i zmniejsza stany zapalne. Dodatkowo wysoka zawartość chlorofilu sprzyja odkwaszeniu organizmu, zapewniając równowagę kwasowo-zasadową organizmu.
Zielony jęczmień oprócz bogactwa witamin i składników mineralnych jest także źródłem rozpuszczalnego błonnika pokarmowego, który przyspiesza metabolizm tłuszczu w organizmie i obniża stężenie cholesterolu we krwi. Ponadto w zielonym jęczmieniu występują frakcje błonnika nierozpuszczalnego warunkujące korzystny wpływ na pracę układu pokarmowego i zmniejszające ryzyko nowotworu jelita grubego. (www)

Taka informacja może zachęcić. Zwłaszcza nadzieja na odkwaszenie organizmu. Jednak nie wszyscy są zgodni, że faktycznie działanie jęczmienia jest tak rewelacyjne.



Kto ma rację - czas pokaże. Moje dzielne koleżanki piją wodę z jęczmieniem. Ja dosypuję go do owocowych koktajli. W tej wersji da się wypić (subiektywne odczucie).

Cokolwiek myślę o jęczmieniu, to uważam, że na wiosnę zielone dodatki do żywności są wspaniałe. Ponieważ szpinak i sałata mogą zawierać zbyt dużo toksyn - a przecież mamy się oczyszczać! - więc sięgnęłam po inne rozwiązanie.
W mojej rodzinie była osoba, która przez większość długiego życia stosowała pokrzywę jako lek i kosmetyk. Miała piękne włosy i cerę oraz radziła sobie z poważnymi chorobami - w rezultacie dożyła prawie 100 lat.


Pokrzywa ma szereg zastosowań leczniczych, pomagających w zaburzeniach przemiany materii, awitaminozach, po przebytych chorobach bakteryjnych i terapii antybiotykami, polecana jest dla rekonwalescentów, w chorobie reumatycznej, skazie moczanowej, trądziku oraz w chorobach zapalnych dróg moczowych, nieżytach układu pokarmowego, nieznacznych biegunkach, anemii z niedoboru żelaza i w cukrzycy. Poprawia wygląd naszej skóry i włosów, likwiduje łupież, oczyszcza. Więc nazywanie jej paskudnym chwastem, jest raczej dużym błędem, który często popełniamy w codziennym życiu. (www)

Do niedawna unikałam tego parzącego ziela. Jednak doświadczenia z jęczmieniem (100 g ok 11 zł) spowodowały, że będąc w ogródku zerwałam garść młodych listków i następnie zblendowałam z owocami. Smak powstałego napoju - OK. Mam nadzieję, że działanie równie pozytywne.
Jak już pisałam picie zielonych shaków jest teraz modne - i dobrze. Myślę, że najrozsądniej jest zmieniać zielone dodatki - może być jeszcze: szpinak, jarmuż, pietruszka. Ważne, żeby stosować dla zdrowia i urody, to co lubimy. Poza działaniem leczniczym takie napoje dadzą nam energię i poprawią "pozimową" urodę. Jest również duże prawdopodobieństwo, ze zmiana diety wpłynie pozytywnie na naszą sylwetkę.


Zachęcam do zabawy w zielone. Życzę przyjemności i zdrowia.

KS

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Olej lniany

Wikipedia


W swoich dążeniach do "zdrowia na plusie" dotarłam do oleju lnianego. O jego zaletach wiedziałam, ale dopiero teraz kupiłam i zaczęłam stosować. Z przyjemnością. Jest dobry - nie tylko ze względu na skład i działanie, ale także na walory smakowe.


Olej lniany stosować można w celu poprawy odporności organizmu i prawidłowego funkcjonowania układu pokarmowego. Regularnie spożywany chroni przed chorobami serca i naczyń krwionośnych. Ponadto, w związku z wysoką zawartością składników odżywczych ma właściwości regenerujące, łagodzące i przeciwzapalne. Bardzo korzystnie wpływa na skórę i włosy. (www)

Wikipedia

W oleju lnianym znajdziemy szczególnie dużo witaminy E, zwanej popularnie witaminą młodości. Zbawienne skutki jej działania na skórę i ogólną urodę są powszechnie znane.
Niewielu z nas zdaje sobie jednak sprawę z tego, iż witamina E znacznie zmniejsza ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia, ogranicza odkładanie się blaszek miażdżycowych oraz powoduje spadek poziomu cholesterolu we krwi. (www)

Może być stosowany także zewnętrznie w chorobach skóry i przy wypadaniu włosów. Przyspiesza regenerację naskórka i skóry właściwej, dlatego przydaje się podczas leczenia odleżyn, owrzodzeń i czyraków. Olej lniany poprawia też ogólną kondycję organizmu oraz samopoczucie.


Wyniki badań dowodzą także, że u podstaw współczesnej pandemii chorób cywilizacyjnych (nowotwory, choroby układu krążenia, choroby autoimmunologiczne, choroby skóry, depresja) leży niedobór w jadłospisie tłuszczy z grupy omega-3

Inne dobroczynne działania

MÓZG
Bardzo ważnym składnikiem mózgu jest kwas tłuszczowy dokozaheksaenowy (DHA). Jest on   zaliczany do grupy omega-3 i  powstaje z kwasu tłuszczowego alfa oleinowego, którego z kolei w oleju lnianym jest nawet powyżej 60% ogólnej zawartości występujących tam kwasów tłuszczowych.

Niski poziom tego kwasu odpowiedzialny jest za chwiejne stany emocjonalne, pogorszenie pamięci, problemy ze wzrokiem i powstawanie schorzeń neurologicznych.

OSTEOPOROZA 
Fitoestrogeny zawarte w oleju lnianym zwiększają tempo podziału i różnicowania komórek kościotwórczych zwanych osteoblastami, zwiększają syntezę kolagenu, którego brak jest odpowiedzialny za rozwój osteoporozy i złamania kości z niej wynikające. Powodują wzrost gęstości kości.

BOLESNE MIESIĄCZKOWANIE
Nadmiar prostaglandyn prozapalnych może prowadzić do nadmiernie bolesnego miesiączkowania. Natomiast dostarczanie omega-3 działającego na produkcję prostaglandyn przeciwzapalnych może zmniejszyć tego typu objawy.




Olej lniany otrzymuje się poprzez tłoczenie na zimno nasion lnu zwyczajnego (siemię lniane). Olej charakteryzuje się żółtą/brązową/bursztynową barwą, specyficznym zapachem (rybim, migdałowym, grzybowym, cierpkim) i smakiem orzechowo-sezamowym oraz rekordową zawartością prozdrowotnych kwasów tłuszczowych omega-3 doskonale zbilansowaną w stosunku do ilości omega-6.
Omega-3 należy do NNKT, czyli Niezbędnych Nienasyconych Kwasów Tłuszczowych, które muszą być dostarczane z pożywieniem, gdyż ludzki organizm nie potrafi ich samodzielnie syntezować. Tymczasem omega-3 ma fundamentalne znaczenie dla funkcji całego ludzkiego ustroju stanowiąc m.in. budulec dla tkanki mózgowej, hormonów i każdej komórki organizmu.(www)

Objawy niedoboru NNKT:

  • powstanie i rozwój chorób cywilizacyjnych: miażdżyca, zawał serca, nowotwory, otyłość czy choroby autoimmunologiczne (toczeń, reumatoidalne zapalenie stawów czy atopowe zapalenie skóry);
  • u dzieci: problemy z koncentracją, zaburzenia ruchowe i behawioralne, zahamowanie wzrostu i rozwoju oraz dysleksja;
  • słaby nastrój, nerwica, depresja;
  • zaburzenia widzenia, zespół suchego oka;
  • bóle mięśniowe;
  • wolne gojenie się ran i regeneracja komórek;
  • niska odporność i tym samym częste infekcje;
  • skóra sucha, łojotok, świąd, łuszczenie i pękanie;
  • osłabione włosy i paznokcie (www).


www

Pierwszą dietę z zastosowaniem nieoczyszczonego oleju lnianego opracowała dr Johanna Budwig (1908-2003), niemiecka biochemiczka i pionierka badań nad kwasami omega-3, która odkryła zależność między ich podażą a rozwojem komórek rakowych.
Dieta dr Budwig jest zalecana m.in. w profilaktyce i leczeniu nowotworów. Charakteryzuje się działaniem silnie oczyszczającym, dlatego wymaga konsultacji lekarskiej i nie powinna być stosowana podczas radio- i chemioterapii. Jej podstawowym składnikiem jest pasta serowa, którą przygotowuje się z oleju lnianego i chudego, białego sera, twarogu, opcjonalnym dodatkiem mogą być ulubione warzywa, owoce i zioła. (www)



Olej lniany spożywamy na zimno, bezpośrednio lub jako dodatek do potraw. Nie można go smażyć ani gotować. Jeżeli dodajemy go do potraw smażonych lub gotowanych, robimy to po zakończeniu obróbki cieplnej, bezpośrednio przed spożyciem (np. zupę czy ziemniaki zaprawiamy łyżką oleju już po nałożeniu na talerz). Jest znakomitym rozwiązaniem dla osób odchudzających się i dbających o sylwetkę, ponieważ usprawnia procesy spalania tkanki tłuszczowej i zapobiega jej odkładaniu.

Oleju lnianego zimno tłoczonego nie należy używać, do smażenia, gdyż pod wpływem wysokiej temperatury bardzo szybko się utlenia!


Życzę zdrowia :)
KS

Źródła:

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Akcja regeneracja



Grypa w tym roku była wyjątkowo paskudna. Może nie bardziej niż w innych latach, ale teraz dopadła mnie. I to wystarczy, aby być bardzo niezadowolonym :)

No cóż - było, minęło. Została lekka słabość, więc dzisiaj, żeby jakoś przetrwać powrót do obowiązków służbowych postanowiłam się zregenerować. Miało być na zielono, ale jakoś wyszło na żólto. Jakkolwiek - pysznie!!!


Postanowiłam podnieść sobie odporność oraz samopoczucie, przygowując pyszny koktajl lub smoothie - jak kto woli. Inspiracji w sieci jest mnóstwo, ale myślę, że każdy ma jakieś swoje preferencje. Ja wrzuciłam to, co w domu znalazłam. Same pyszne owoce, trochę słodkie niestety, ale w końcu miała być regeneracja. Dlatego sobie pozwoliłam.

Zachęcam wszystkich. Jutro bedzie na zielono - taki pogrypowy detox. 
Może ktoś zaproponuje ciekawy zestaw?


Gdyby ktoś miał ochotę podzielić się z nami soimi przepisami, to bardzo proszę. Byłoby wspaniale mieć takie sprawdzone przepisy w jednym miejscu. 


Posilona i zregenerowana zapraszam do współpracy i komentarzy :)

Pozdrawiam,
KS

Jest i zielony - ze szpinakiem. Dobry :)



czwartek, 9 kwietnia 2015

Gorzka prawda o cukrze....


Śledząc różne informacje dietetyczne w Internecie ciągle spotykam teksty dotyczące cukru. Mało tam treści optymistycznych. Chociaż temat w zasadzie "słodki", to smak pozostawia gorzki.


Do czego wszyscy nawołują? Do kontroli, ograniczenia, detoksu. Na czele ze Światową Organizacją Zdrowia, która woła: Przestańcie słodzić! WHO idzie na wojnę z producentami dodającymi cukier do napojów i jedzenia.

WHO uznaje, że z cukru może pochodzić najwyżej 10 proc. wszystkich kalorii, jakie zjadamy (dwa razy mniej niż do tej pory). Jest też zalecenie, że długofalowo powinniśmy "celować" w 5 proc., bo to daje dodatkowe korzyści zdrowotne.

To oznacza, że dorosła kobieta o normalnej wadze może zjeść dziennie około 50 g cukru (dziesięć łyżeczek), a mężczyzna 70 g (o cztery więcej).

Wydaje się proste do spełnienia. W końcu, kto zjada dziennie dziesięć łyżeczek cukru? Niestety, to tylko pozornie wydaje się dużo. Piliście dziś zwykłą półlitrową colę? To znaczy, że na dziś już dość cukru - bo taka butelka zawiera go właśnie około dziesięciu łyżeczek. Czy ktoś raczył się dziś rano zdrowym odtłuszczonym jogurtem? To kolejne cztery-pięć łyżeczek. Warto pamiętać, że niskotłuszczowy produkt zwykle nie jest bezcukrowy.(www)


Wszyscy wiemy, że od cukru (w nadmiarze) tyjemy, psują nam się zęby. Niestety problemów jest znacznie więcej. Całkiem długą listę znalazłam TUTAJ i TUTAJ. Polecam. Daje do myślenia.

A właściwie czemu tak lubimy słodycze? Mówi się, że jesteśmy od cukru uzależnieni. I tu zaczyna się problem. Trudno odstawić go w ogóle. Nasz mózg domaga się tego smaku jako nagrody. Przyzwyczailiśmy się nagradzać siebie i innych słodyczami. Gdybyśmy sami decydowali o ilości zjedzonego cukru byłoby łatwiej. Niestety nieświadomie zjadamy go znaczne ilości w potrawach zdecydownie niesłodkich - wędliny(!), keczup, majonez.... Modne jedzenie jest odtłuszczone, ale ma smakować jak pełnotłuste. To dlatego producenci dodają cukier. Dzięki temu np. jogurt light nie tylko jest pyszny, ale zachowuje odpowiednią konsystencję i teksturę. 


Czy jesteśmy skazani na rafinowany cukier? Nie. Są alternatywy - od nierafinowanego cukru, poprzez słodziki, miód, syropy. Wybór może nie jest duży, ale wart zastanowienia. Jednak możemy spróbować ograniczyć ilość cukru, czytać etykiety kupowanych produktów. Najważniesze to zmiana przyzwyczajeń. Wychowujmy dzieci bez cukru. Zastąpmy je zdrowymi przekąskami. Nawyki z dzieciństwa często zostają na długo.



i dla wytrwałych:



KS

wtorek, 7 kwietnia 2015

Truskawki



Marzę o truskawkach. I o lecie. Nie ma pięknijeszego okresu w roku, niż początek lata, zapowiedź wakacji, smak truskawek.....

Marzyć można zawsze, ale trzeba jeszcze chwilę poczekać na realizację. Skąd te truskawki? Pewnie brak witamin, świeżych zapachów. Na pewno nie jestem wyjątkiem, który o tej porze roku rozgląda się za świeżymi owocami i warzywami. Na półkach w supermarketach co prawda tu i ówdzie widać ładne, kolorowe owoce, ale ich smak jakoś nie przypomina tych z ogródka.....

Nowalijki od dawna budzą mieszane uczucia: z jednej strony mamy na nie wielką ochotę,  z drugiej obawiamy się, tego co można zanleźć w ich składzie. Wszędzie znajdziemy informacje o składnikach niepożądanych:

młode rośliny intensywnie chłoną z gleby nie tylko korzystne substancje takie jak: wapń, magnez, żelazo, potas, selen, czy jod, ale również wbudowują w swoje tkanki szkodliwe związki. Najbardziej niebezpieczne dla naszych organizmów są: azotany, azotyny, ołów, kadm, rtęć, miedź oraz pozostałości środków ochrony roślin. Nadmiar związków azotu może być u człowieka przyczyną zatrucia, a na dłuższą metę również wywołać raka żołądka. Azotany upraszczają się w organizmie do azotynów, które przekształcają się później w rakotwórcze nitrozoaminy. Najwięcej szkodliwych substancji gromadzi się w wegetatywnych częściach roślin, czyli w korzeniach i zewnętrznych liściach. (www)

No cóż, taka perspektywa nie jest kusząca. 




Jednak przedwiośnie możemy sobie jakoś dietetycznie urozmaicić. Pomidory, ogórki czy sałata jedzone w niewielkich ilościach, jako ozdoba kanapek na przykład, pewnie nam nie zaszkodzi. Możemy także - i tu już bardziej hojną ręką - wzbogacić danie ziołami z własnego ogródka na parapecie. Rzeżucha, szczypior, pietruszka, bazylia i inne. 

IMG_1338

Pielęgnacja roślin jest niezwykle prosta, pamiętajmy tylko o tym, aby miejsce dorastania naszej zieleniny było nasłonecznione, a rośliny podlewane regularnie. Efekty są błyskawiczne, pierwszy szczypior czy nać pietruszki możemy już spożywać w tydzień po posadzeniu. Warto poeksperymentować z ziołami, gdyż mają dużo witamin - szczególnie C i A. Ta ostatnia poprawia wzrok, zapewnia normalny rozrost kości i działa przeciwnowotworowo. (www)

Wielkanoc dopiero minęła i pewnie wiele osób ma jeszcze rzeżuchę. Nie tylko ładnie wygląda na stole świątecznym, ale jest bardzo zdrowa i smaczna.

Ostry smak rzeżuchy, związany przede wszystkim z obecnością związków siarki, który w większych ilościach nie odpowiada każdemu, znakomicie sprawdza się jako środek odświeżający oddech. Działa dezynfekująco, a zarazem pobudza apetyt i procesy trawienne.


IMG_1341

Rzeżucha, nie dość, że zawiera sporo jodu, to jeszcze jest on łatwo przyswajalny. Ten pierwiastek jest potrzebny nie tylko osobom z niedoczynnością tarczycy, ale wszystkim, którym zależy na sprawnej pracy mózgu, mięśni, czy systemu termoregulacyjnego. Jod jest niezbędny w procesach rozrodczych i dla prawidłowego rozwoju dzieci.
Witamina C, witaminy z grupy B, w tym kwas foliowy, witamina A i K, a także potas, magnez, wapń, żelazo i chrom, to tylko niektóre skarby niepozornej rośliny. Zatem troszczy się o nasze oczy i krzepliwość krwi, poprawia wygląd skóry i jej przydatków (włosy, paznokcie), wspiera kości, gospodarkę hormonalną, działa krwiotwórczo, zapobiegając anemii. Obfituje w antyoksydanty, uznane za eliksiry młodości. (www)

Smacznego i na zdrowie!

Inspirujące uzupełnienie: 

http://www.icreativeideas.com/13-vegetables-that-you-can-regrow-again-and-again/


KS