czwartek, 31 grudnia 2015

Szczęścia w Nowym Roku






Kolejny rok za nami. Za parę godzin będziemy sobie składać życzenia szczęścia i wszelkich pomyślności. To bardzo pozytywne i energetyzujące. Warto uściskać bliskich - w uściskach jest wielka moc (wydziela się oksytocyna - hormon miłości). Myśli niektórych poszybują w przyszłość w planach i postanowieniach noworocznych. Inni będą wspominać miniony rok. I bardzo dobrze. Ba warto zrobić sobie podsumowanie roku i zabrać w ten Nowy Rok bagaż sukcesów - każdy je ma!


Kilka dni temu przeżyłam moment dość stresujący, który uzmysłowił mi jak nasze życie jest kruche i nie zawsze mamy nad wszystkim kontrolę. Wtedy pomyślałam - ale mam szczęście!, jestem, żyję. Tak niewiele może nas uszczęśliwić. Jednak warto dziękować za wszystko co przyjdzie do głowy. Nawet za rzeczy pozornie drobne i mało znaczące. A przecież tyle dobrego dzieje się codziennie - czy zauważamy te drobiazgi? Czasami małe porażki urastają do wielkich rozmiarów. A jeżeli nie były to porażki tylko po prostu zrobiliśmy coś źle i teraz już wiemy jak to zmienić. Mamy przecież prawo do błędu.


Wszystkie nasze sukcesy i dobre wspomnienia to nasz zysk i naładowany akumulator na przyszłość. To co się nie udało trzeba odrzucić lub przemyśleć i potraktować jako wskazówkę i kierunek działania. Zaplanujmy już dziś swoje cele - nie pobożne życzenia, ale realne i mierzalne. Zmowytujmy się sami; tak jest najlepiej. Motywacja wewnętrzna pcha najskuteczniej. I uwierzmy w sens swoich planów. Do ich realizacji trzeba będzie odwagi, skuteczności i wiary siebie. Ale kto, jak nie my?

Tym, którzy jak co roku zaplanują sobie "coś" na Nowy Rok polecam artykuł i trzymam kciuki za realizację. Tym, którzy już wiedzą dokąd zmierzają, życzę powodzenia i realizacji. A wszystkim wiary w swoją moc i sukcesów.


Szczęścia w Nowym Roku!

KS

niedziela, 27 grudnia 2015

Medytacja



No i po świętach. Powoli, leniwie i bez szaleństw. Przyjemnie. Jakoś przez kilka ostatnich dni chodzi za mną słowo "medytacja". Przeczytałam kilka artykułów, które dotyczyły czy to medytacji, czy innych form relaksacji, zmagania się ze stresem. Może to wpływ świąt, które są takim czasem wyciszenia, a przynajmniej nie powinny kojarzyć się ze stresem. 

Nigdy nie medytowałam i obawiam się, że miałabym z tym problem. Medytacja wymaga skupienia uwagi, koncentracji a właśnie tego zaczyna brakować. Może więc warto o tym pomyśleć? Ciągły brak czasu - wynikający być może z nie najlepszej organizacji - rozkojarzenie, natłok myśli to prawie codzienność. Do tego wszystkiego gadżety służące "byciu online" i zamiast efektywnej pracy rośnie sterta rzeczy do zrobienia. To jest frustrujące - a więc medytacja...

Medytacja może działać zbawiennie na psychikę i być stosowana jako skuteczna profilaktyka, tak jak zdrowa dieta i ruch. Poza tym dodaje energii, poprawia pamięć i uodpornia na stres.

Stan medytacji prowadzi do samoistnego tworzenia się nowych połączeń w mózgu i powoduje zmiany w tych jego obszarach, które odpowiedzialne są za pamięć, empatię i stres. Wykazali to naukowcy, obserwując różnice w budowie mózgu medytujących i tych, którzy nie praktykują medytacji. U pierwszych kora czołowa związana z koncentracją uwagi i integracją emocjonalną jest nieco grubsza. Badania wykazały także wzrost gęstości istoty szarej w hipokampie (ośrodek pamięci i uczenia się) oraz w obszarach odpowiedzialnych za samoświadomość i współczucie. (www)
Celem medytacji jest uspokojenie emocji i wyciszenie umysłu. Za tym idzie zdrowie, pogoda ducha i lepsze rozumienie świata. 
Św. Augustyn zachęcał do przeżuwania, do medytowania, by stać się "istotą czystą, nie zaś nieczystą". My dzisiaj nie umiemy niczego przeżuwać. Wszystko połykamy, a nie przeżuwamy, nie delektujemy się, nie smakujemy, nie poznajemy wszystkich smaków, nie wchodzimy w ich strukturę i głębię. (www)
Jak medytować?


Punktem wyjścia w każdej medytacji jest rozluźnienie. Ale ono nie jest właściwym celem. Ma jedynie przygotować umysł do zwiększonej koncentracji. W niektórych formach, np. buddyzmie tybetańskim, wejście w ten stan ułatwia powtarzanie mantr, w innych - wizualizacje albo koncentrowanie się na oddechu lub pojedynczym przedmiocie. Jedne szkoły przywiązują wagę do pozycji i układu ciała (asany jogi, mudry), inne kładą nacisk na trening uwagi niezależny od pozycji ciała. 






Medytacja kojarzy nam się głównie z filozofią i religią Wschodu. Jednak - dla mnie było to nowością - medytacja zachodnia, chrześcijańska ma również wielowiekową tradycję. 



Właśnie o medytacji chrześcijańskiej możemy przeczytać w bardzo ciekawym wywiadzie Zwolnij, smakuj, otwórz umysł. Polecam. Bogdan Białek, redaktor naczelny magazynów ''Charaktery'' i "Medytacja'' w bardzo przystępny sposób wprowadza nas w świat medytacji religijnej. Do wywiadu dołączone są wypowiedzi osób, które medytację stosują.



Jeżeli nie jesteśmy przekonani do ćwiczeń medytacyjnych i potrzebujemy jednak większej aktywności można spróbować na przykład Tai Chi - to gimnastyka, medytacja, sztuka walki i filozofia w jednym. 

Tai chi wywodzi się z Chin, ze sztuk walki. Wszystkie ruchy mają swoje głęboki sens, jedne jako bloki przed atakiem, inne jako wyprowadzenie ciosu. Ten rodzaj ćwiczeń nie obciąża bardzo organizmu, uspokaja, świetnie reguluje oddech i dlatego polecany jest wszystkim, szczególnie ludziom schorowanym, ze schorzeniami płuc, chorobami serca. I jest bardzo towarzyski - najlepiej ćwiczy w grupach, na wolnym powietrzu. (www)
Tutaj mam już większe doświadczenie - od miesiąca uczę się podstawowych ruchów. Mimo że  jestem  bardzo początkująca, to już mogę powiedzieć o pozytywnym działaniu tych ćwiczeń - zarówno na ciało, jak na umysł.



Medytacja ma na celu samodoskonalenie. Daje wewnętrzny spokój, poprawa stanu zdrowia, odkrycie w sobie niewyczerpanego źródła energii i wewnętrznej siły, dzięki której zdołamy przenosić góry. I o to właśnie chodzi. Tak funkcjonować, aby mieć siłę i ochotę na życie - długie, zdrowe i szczęśliwe.


KS

wtorek, 22 grudnia 2015

Uważność

Święta tuż. Jakoś nie czuję do końca świątecznej atmosfery. Może to pogoda - taka niezimowa....
Chciałabym przeżyć te święta trochę głębiej. Nie tylko porządki, zakupy, prezenty, choinka. To tylko atrybuty. Sens świąt jest inny.

Ostatnio często spotykam się z terminem mindfulness lub uważność. Trochę to brzmi egzotyczne w naszym normalnym,  zabieganym świecie pełnym emocji i stresu. Może warto poznać to "nowe"?


Uważność, przytomność, bycie w chwili obecnej z pełną uwagą i bez osądzania, czy ta chwila jest dobra, czy zła. Objęcie pełnią świadomości tu i teraz, zauważenie przelotnej myśli, nazwanie pojawiającej się w nas emocji, oglądanie codzienności ciągle świeżym umysłem, zachwyt nad chwilą, dostrzeżenie drobiazgów, które zwykle umykają. 


O co w tym wszystkim chodzi?

Chodzi o to, żeby lepiej sobie z tymi konfliktami, z trudnymi emocjami radzić. Większość z nas chodzi po tym świecie i przeżywa swoje życie niczym lunatycy. Jesteśmy na wpół przytomni. Na wpół obecni. Z drugiej strony czasem jesteśmy nazbyt pobudzeni. W filozofii buddyjskiej często mówi się o „umyśle małpy”, umyśle, który ciągle gdzieś skacze. Za kolejnym projektem, żeby zdążyć z kolejnym terminem, żeby spłacić następny kredyt, żeby zyskać nowe kwalifikacje, żeby kupić kolejną rzecz. Nie mamy czasu zobaczyć, co się z nami dzieje, a jeżeli coś już widzimy, to własne zmęczenie, stres, przepracowanie, frustrację, złość, czyli wszystkie te „negatywne emocje”. Chwile miłe wydają się być ulotne. Ciągle na nie czekamy, a kiedy się pojawiają, to myślimy, że się skończą, i nie potrafimy się nimi cieszyć. (www)
Z tego czego dowiedziałam się, praktykowanie uważności ma pomóc redukować stres, poprawić relacje z innymi, zwiększyć entuzjazm i chęć do życia, umiejętność relaksowania się, podnieść samoocenę. Osiągnąć harmonię i równowagę emocjonalną. To bardzo dużo. Aby osiągnąć to wszystko trzeba włożyć sporą pracę we własny rozwój. Podobno nie jest tak łatwo, choć pozornie ćwiczenia wydają się proste.


Może jednak warto poprawić jakość naszego życia choćby odrobinę. Właśnie teraz, na święta, zatrzymać się, popatrzeć na swoje życie i problemy z innej perspektywy. Nie wiem czy potrafię to zrobić - jak przestać myśleć, analizować, jak zdystansować się do rzeczywistości?

Zanim jednak przejdziemy do głębszych rozważań (o ile do nich kiedykolwiek dojdę), to może na początek proste ćwiczenia, które pomogą zwolnić, zrelaksować się. Nawet jeżeli nie będzie to uważność sensu srticto, to pozwoli na chwilę odprężenia - a właśnie tego wszystkim i sobie na te święta życzę.



Jednym z ćwiczeń uważności jest uważne jedzenie. Ja zazwyczaj przygotowuję posiłek i jedząc zatapiam się w myśli, słucham radia, czytam - czasami wszystko na raz. Zjadam, nawet nie wiem kiedy i jaki smak miała potrawa. I to właśnie trzeba zmienić. Należy skupić się na czynności jedzenia, na tym co jemy:

Uważne jedzenie. Zwykle wykorzystuje do tego rodzynki, ale zdarzało się, że z powodu ich braku ćwiczyliśmy na pistacjach albo suszonych marchewkach. Cały, zwykle automatyczny proces, rozkładamy na czynniki pierwsze. „Weź jedną rodzynkę i na początku przyglądnij się jej - jakbyś był kosmitą z misją badawczą na Ziemi i widział ją pierwszy raz. Potem zamknij oczy i badaj ją zmysłem dotyku w swoich palcach - jaką ma fakturę, co się dzieje, gdy delikatnie ją ściśniesz? Nie otwierając oczu, przyłóż ją do nosa i powąchaj. Jaki ma zapach? Zauważ co się dzieje z twoimi śliniankami. Potem włóż ją do ust z pełną świadomością ruchu który musisz wykonać. Pokonaj chęć natychmiastowego gryzienia i badaj ją językiem. Potem przygotowując się do gryzienia sprawdź gdzie i jak ją układasz w ustach. Którymi zębami gryziesz? Co się dzieje, gdy smak rodzynki rozlewa się po języku i podniebieniu? Nie połykaj od razu tylko delektuj się tym smakiem, sprawdzaj jak się zmienia. Teraz możesz połknąć. Sprawdź jakie to uczucie”.  (www)
To ćwiczenie poza terapeutycznym celem może uchronić nas przed nadmiernym jedzeniem. Często jemy nawykowo, bez zastanowienia. Zamiast zjeść kostkę czekolady zjadamy pół tabliczki chociaż tego właściwie nie chcemy. 

I jeszcze kilka rad:


  1. Bezmyślne jedzenie czy przejadanie się podczas świąt nikomu nie służy. Dlatego świąteczny dzień rozpocznij uważnym wypiciem kawy czy innego ulubionego napoju. Po prostu pij wolno, smakując każdy łyk i nic więcej nie rób. Rozkoszuj się tymi kilkoma chwilami. Takie ćwiczenie wprowadzi cię w uważny nastrój, który warto utrzymać przy świątecznym stole. (www)
  2. TUTAJ

Mając świadomość własnych myśli i wiedzę o tym, że one przemijają, uwalniamy się od lęków. W ten sposób przestajemy żyć we władzy kontroli umysłu, obserwujemy go jedynie, pozwalając żeby przestał „męczyć” nas myślami, które nam szkodzą. Jeśli wiemy, że myśli są nietrwałe i odchodzą, możemy wybierać te, dzięki którym czujemy się dobrze i które kreują naszą rzeczywistość zgodnie z naszą wolą.


Wszystkim życzę spokojnych, uważnych świąt. Niech pozwolą osiągnąć równowagę. Tak bardzo jej teraz potrzebujemy.

Źródła:


wtorek, 15 grudnia 2015

Kortyzol


www

Edukacja dietetyczna (póki co z czasopism) doprowadziła mnie do hormonu stresu - kortyzolu. Nazwa znana - choćby ze szkoły, ale niewiele więcej. Może pora zgłębić zagadnienie. Dotyczy nas wszystkich, jako że hormon ten jest wydzielany w sytuacji stresowej i jego zadaniem jest zwiększenie ilości glukozy, co ułatwia ucieczkę... O co chodzi? Stres - nasz codzienny. Kto go nie zna?
Do mięśni trafia więcej cukru. Przyspiesza serce. Pamięć przełącza się na tryb roboczy. Energia jest przekierowywana nie tylko z mózgu, ale też z układu rozrodczego. Gdy stres trwa dłużej, kortyzol staje się – dosłownie – zabójcą. (www)
Ciągle szybko, ciągle w "niedoczasie", mnóstwo obowiązków, problemów, nawet święta to problem bo sprzątanie, zakupy.... Można tak długo. Czasami myślę, że lubimy to i nie potrafimy zwolnić (a może nie chcemy). Zaczęłam chodzić na tai chi. Taka gimnastyka - bardzo powoli. Jakoś tak dziwnie - przecież żeby być fit trzeba szybkości, potu, bólu mięśni. A tu tylko powolne ruchy i .... robi się całkiem przyjemnie. I tak sobie myślę, czy aby nie przesadzam z tym pośpiechem, obowiązkami. Może lepiej zwolnić, pomyśleć o sobie. Uważność (mindfulness) - modny termin. Ale sztuka osiągnięcia spokoju, zrozumienia samego siebie, swoich relacji może być kluczem do lepszego, świadomego życia.


Tyle planów. To przyszłość. Na razie mamy stres, który ciągle narasta, kortyzol na stałym, wysokim poziomie. Do tego jedzenie - nie zawsze zdrowe i ekologiczne, mało snu, dużo promieniowania z ekranów komputera i telefonu. Taka niestety jest nasza rzeczywistość. 

Więcej cukru to zwiększone ryzyko cukrzycy oraz otyłości. Pojawia się nadciśnienie i ryzyko zawału. Pamięć długotrwała się degeneruje, co jest widoczne nawet w fizycznej budowie mózgu. Może pojawić się depresja. A także... problemy z libido i snem. Normą są kłopoty żołądkowe. Kryzys dotyka też układu odpornościowego, przez co stres sprzyja łapaniu infekcji i utrudnia wychodzenie z nich. (www)


Problemów niestety jest więcej:
Kortyzol jest jednak jednym z ważniejszych hormonów nie tylko w kontekście reakcji na stres, ale również poprzez wpływ na funkcjonowanie wielu aspektów naszego organizmu. W zdrowym ciele pobudza procesy trawienne i metabolizm, porządkuje poziom cukru we krwi, stymuluje układ odpornościowy i prawidłową jego reakcję. Jednak gdy nadnercza produkują za dużo kortyzolu, co ma miejsce gdy jesteśmy w chronicznym stresie, kortyzol staje się naszym wrogiem. (www)
Warto poczytać, dowiedzieć się więcej, chociaż w okresie przedświątecznym może lepiej się nie denerwować dodatkowo. Tak jak wszyscy wiemy, że stres szkodzi, tak pewnie wszyscy wiedzą, że warto z nim walczyć. A można i to skutecznie.  Warunek - musimy znaleźć równowagę pomiędzy życiem prywatnym i pracą. Warto pamiętać, że najlepszy pracownik to człowiek zadowolony, szczęśliwy. Zapewnienie bezpieczeństwa (stabilności) pozwala na rozwijanie potrzeb wyższych, samorealizacji. Trzeba nauczyć się tak zarządzać sobą, by osiągać stawiane sobie cele w zgodzie z samym sobą, ze swoimi ambicjami. Trzeba postawić na rozwój osobisty. Jeżeli do tego dołączymy aktywność fizyczną i dietą antystresową możemy osiągnąć sukces.
Kilka rad praktycznych TUTAJ

Dieta antystresowa - zachowanie odpowiedniej pracy układy nerwowego zapewniają witaminy z grupy B. Ponadto witaminy przeciwutleniające A, C, witamina D zaangażowana w produkcję serotoniny, magnez, wapń, selen. Warto jeść zielone warzywa, nasiona i orzechy, jagody, cytrusy, kakao, żywność fermentowaną, ryby. Więcej TUTAJ


Święta to dobry czas na relaks, spędzenie więcej czasu z rodziną, przyjaciółmi. Naładujmy akumulatory pozytywną energią i dobrym, zdrowym jedzeniem. Pójdźmy na długi spacer i pomyślmy o równowadze. Mindfulness to nie tylko modny termin.

Wesołych świąt!

KS


środa, 9 grudnia 2015

Cukier!





Lubię słodycze, ale staram się ich unikać. Co chwilę znajduję informacje o ich złym wpływie na nasze zdrowie. Jednak ciągle na widok czegoś pysznego, zapominam o szkodliwości i daję się skusić. Bo cukier działa jak narkotyk. Trzeba trochę "przemeblować" w głowie, żeby to zmienić. Może nawet więcej niż trochę. Nałóg to brzmi dość strasznie, ale często mówi się o uzależnieniu od cukru i porównuje z np. alkoholem. Słodkie często kojarzymy z nagrodą, przyjemnością. I tu jest problem - z czasem coraz częściej chcemy tych przyjemności. O ile mówienie o nałogu i uzależnieniu od cukru może być nadużyciem, to jego szkodliwy wpływ na nasz organizm jest pewny. Dlatego ci, którzy jeszcze mogą, niech uważają. Przede wszystkim pamiętajmy o dzieciach. Nie uczmy ich, że najlepszą nagrodą są słodycze.



Jak cukier szkodzi?
Częste jedzenie cukru to wysokie ryzyko pojawienie się chorób: cukrzyca, nadciśnienie, choroby serca, miażdżyca, otyłość, nowotwory (jelita grubego, trzustki, piersi – to tylko niektóre przykłady udowodnione naukowo). Czy wiesz, że wiele z tych chorób zostało zdiagnozowanych dopiero pod koniec XIX wieku, kilka lat po tym, gdy cukier zagościł powszechnie na stołach mieszkańców krajów rozwiniętych? jest  to wystarczający powód, aby zarwać ze zgubnym nałogiem. (www)

Rak żywi się cukrem! Za to odkrycie Otto Warburg otrzymał nagrodę Nobla. Cukier odżywia pasożyty i guzy, sprawia, że rosną szybciej. Zakwasza organizm, wpływa na nieprawidłową pracę organów wewnętrznych - głównie wątroby, której zadaniem jest oczyszczanie organizmu.



Zmiana nawyków, choć możliwa, jest trudna. Ciągle obdarowujemy się słodyczami, święta kojarzą się z dużą ilością ciast. Nawet moja ulubiona owsianka z owocami też została określona jako słodka. Fakt - owoce to też cukier. Cukier, to cukier - i biały i brązowy szkodzi. Jednak cukier z owoców nie jest tak niebezpieczny jak rafinowana sacharoza, ale też nie należy przesadzać.


Cukier jest w tak wielu produktach, że czasami trudno w to uwierzyć. Ponoć aż 75% wszystkich przetworzonych produktów spożywczych zawiera cukier. Może wystąpić pod postacią: sacharozy, glukozy, fruktozy, laktozy, maltozy, dekstrozy, maltodekstryny, syropu glukozowo-fruktozowego i innymi.

Jeżeli cukry występują naturalnie w żywności (owoce, warzywa), to powiązane są z witaminami, minerałami, błonnikiem. Jeżeli zostaną wyekstrahowane do czystej postaci albo przetworzone na drodze reakcji chemicznych, stają się problemem.

Cukier i inne substancje słodzące dostarczają  jedynie dużą dawkę energii, czyli tzw. puste kalorie. Zwłaszcza syrop glukozowo-fruktozowy ma złą reputację, Po pierwsze dlatego, że jest wykorzystywany przy produkcji bardzo wielu produktów spożywczych i wpływa na ich kaloryczność, po drugie problem z fruktozą jest głębszy. Omówiony jest w artykule Katarzyny Tyczyńskiej.


Cukier jest bohaterem bardzo wielu artykułów - niestety negatywnym. Nie należy popadać w fanatyzm, ale jednak warto pamiętać o zdrowiu. Węglowodany są nam potrzebne, ale to te złożone są bardziej zalecane. Jeżeli cukier, to naturalny z owoców i warzyw. Unikajmy żywności przetworzonej, bądźmy aktywni fizycznie i spróbujmy zdrowo zorganizować święta. Ja planuję w ramach aktywności zrobić wreszcie "wielkie porządki" i spróbuję nie pocieszać się słodyczami. No może tylko ciasteczka owsiane z bakaliami :)

Zdrowych i wesołych świąt bez słodyczy pod choinką! 

KS

środa, 2 grudnia 2015

Siedzisz - chorujesz



Trafiłam dzisiaj na ciekawy ebook w sieci:


Polecam. Jeden z rozdziałów nosi podobny tytuł jak ten wpis. I myślę, że warto chwilę poświęcić na temat aktywności fizycznej. Właśnie teraz, w zimie, kiedy znajdujemy tysiąc wymówek żeby się nie ruszać: zimno, ciemno, nie chce się. No właśnie - uczucie zniechęcenia, zmęczenia, czasem prawie depresja. Jest to typowe dla tych jesiennych miesięcy. Może kiedy pojawi się śnieg w niektórych wróci życie. Póki co trzeba się zmobilizować. Koniecznie!

Zamiast siedzieć i narzekać, że boli tu czy tam pomyśleć - dlaczego boli. Ja już wiem - boli, bo się popsuło. Tak jak nasze ukochane samochody - jeżeli o nie nie dbamy, to przestają jeździć. Z człowiekiem jest podobnie. Nie można dbać tylko o "karoserię". Trzeba jeszcze zadbać o to co pod nią. A tam wszystko pokryte "rdzą i patyną", nie chce się ruszać, skrzypi i trzeszczy. No i wydolność, lepiej nie mówić..... Samochód można wywieźć na złomowisko. Ale siebie chyba nie porzucimy tak po prostu?

Fragmenty ebooka:


Intensywny wysiłek fizyczny, wpływa nie tylko na naszą sylwetkę. Wraz z potem pozbywamy się z ciała wielu toksyn. Pierwsze objawy oczyszczającego działania pocenia można zaobserwować na skórze. Jednak istotniejsze jest pozbycie się toksycznych substancji, które nie mają ujścia z ciała i objawiają się na przykład w apostaci cellulitu.
Zaczyna się od bólu karku i ramion. Później pojawia się chroniczny ból głowy, problemy z dłońmi i biodrami. Takich skutków mogą spodziewać się osoby, które pracują za biurkiem. Ruch powoduje wydzielanie się endorfin, które nie tylko poprawiają humor, ale również pomagają poradzić sobie z depresją i chronicznym przemęczeniem. Błogi stan, który ogarnia nas po powrocie z biegu czyz siłowni jest więc zasługą hormonów. Sport może być także formą medytacji, jeśli będziemy uprawiać go świadomie. Na macie czy na ścieżce biegowej mamy być może jedyną w ciągu dnia okazję, aby pobyć ze sobą sam na sam i na chwilę oderwać się od pędu życia codziennego.  



Nikogo nie namawiam na super odnowę. Bardziej myślę o krótkich, ale regularnych ćwiczeniach na domowym dywanie lub o spacerach. Tych bardziej zmotywowanych można spróbować wysłać na gimnastykę - w grupie ćwiczy się lepiej, motywacja większa. Można również spróbować poćwiczyć pod okiem trenera - jednak to generuje koszty i wymaga większej organizacji.


W domu też można. Mnóstwo informacji i wskazówek znajdziemy w internecie. Jednak warto zadać sobie trochę trudu i poczytać. Trochę trzeba wiedzieć o swoim ciele, o możliwościach i ograniczeniach. Wszystko po to żeby się nie zniechęcić lub nie nabawić kontuzji. W zamian dostaniemy lepsze samopoczucie, większą sprawność i ładną sylwetkę. W tym wszystkim nie o piękną figurę chodzi (chociaż trochę też), ale przede wszystkim. Mówią - sport to zdrowie - i mówią prawdę. Ruch to dotlenienie, uregulowanie poziomu cukru we krwi, profilaktyka osteoporozy, wydalanie toksyn i uwalnianie hormonów szczęścia.


Porady:

http://stylowo.tv/domowy-trening/
http://www.fit.pl/cwiczeniadlaciebie/w-domu/583,1,0.htm
http://instytutpsychodietetyki.pl/gimnastyka-domu-cwiczenia-porady/
http://produktywnie.pl/3500/30-dniowe-wyzwanie-codzienne-cwiczenia-fizyczne/

Nie bez powodu aktywność fizyczna jest u podstawy piramidy żywienia!





KS