wtorek, 26 stycznia 2016

Kooperatywa spożywcza



Odkąd wiem o istnieniu takiego "tworu" jak kooperatywa spożywcza, odtąd o tym myślę. Może coś takiego zorganizować? Albo się przyłączyć?

O jedzeniu jakoś ostatnio mniej, bo zimą trudniej o zmiany nawyków i przyzwyczajeń. Staram się jeść jak najwięcej warzyw, tak tradycyjnie - zupy, warzywa duszone i takie tam. Latem i jesienią było łatwiej o wymyślne potrawy i bardziej się chciało.

W kwestii zakupów nic jednak się nie zmieniło. Szukam jak najmniej przetworzonych czy mrożonych. Ciągle jednak zdana jestem na tradycyjny rynek - lokalny warzywniak i okoliczne sklepy. A tam - jak wszędzie - może nie najgorzej, ale do ideału daleko... Warzywa z różnych zakątków świata, przechowywane miesiącami, zakonserwowane na wieki :)

I znowu "odkryłam Amerykę"- dowiedziałam się o istnieniu grup, które stowarzyszają się w celu dotarcia do zdrowej, ekologicznie produkowanej żywności. Polega to mniej więcej na tym, że ludzie decydują się, że będą zamawiać produkty u wybranego rolnika, podpisują umowę, wpłacają część pieniędzy na produkty - aby ułatwić rolnikowi działania - a po odbiorze resztę.

Korzyść jest obopólna: rolnik, prowadzący ekologiczną, więc droższą hodowlę, ma środki i zapewniony zbyt, społeczność ma sprawdzone źródło czystego jedzenia. Są to: warzywa, owoce, mięso, nabiał. Wspólne zamówienie, transport, sposób dystrybucji - to zadania społeczności. Ceny takiej żywności są na pewno wyższe niż w supermarkecie, ale niższe niż w sklepach z ekologiczną żywnością. Są świeże, wolne od nadmiaru związków chemicznych i bezpieczne.

RWS, czyli żywność od rolnika, którego znasz
Początki modelu RWS, polegającego na współpracy rolników z konkretną grupą osób zainteresowanych zdrową żywnością, sięgają lat 60. ubiegłego wieku. Pierwsze tego typu inicjatywy pojawiły się w Niemczech, Szwajcarii i Japonii, jako odpowiedź na falę urbanizacji i pogarszanie się warunków produkcji żywności na wsi. Budowanie partnerskich relacji między konsumentami a rolnikami stoi u podstaw tego typu kooperatyw. Konsumenci chcący otrzymywać zdrową i ekologiczną żywność opłacają działalność producentów z góry za cały sezon. W ten sposób obie strony zyskują pewność dostaw (po stronie konsumentów) i zbytu (po stronie rolników).
Konsumenci i producenci wspólnie zgadzają się na określenie wysokości budżetu. Najczęściej to rolnicy dokonują niezbędnej wyceny kosztów (nasion, maszyn rolniczych, transportu, kosztów pracy). System posiada wiele wariacji. Różnice przebiegają głównie na poziomie konstrukcji budżetu rolniczego oraz sposobów dostarczania żywności. Społeczność, której zależy na zminimalizowaniu śladu ekologicznego, zwykle stara się nawiązać współpracę z gospodarstwami położonymi jak najbliżej miasta, w którym mieszka. Dystrybucja produktów wśród konsumentów może przybierać różnorodne formy. Najczęściej opiera się na systemie paczek – każde gospodarstwo domowe otrzymuje skrzynkę z porcją żywności, która rozdzielana jest w określonym dniu w punkcie (lub punktach) zbiorczych. (www)
Są wspólnoty, które prowadzą swoje sklepy. Jest to też ciekawa forma - poza powyższymi korzyściami dochodzi jeszcze działalność usługowa, miejsca pracy.



W Polsce powstają takie kooperatywy w wielu miastach. Najbliższa Brzegu jest we Wrocławiu.


Warto wspierać takie inicjatywy bo działają nie tylko dla siebie. Można tę działalność rozpatrywać także w szerszym kontekście.

Jednym ze sposobów na ograniczenie negatywnego wpływu rolnictwa na klimat jest budowanie alternatywnych systemów żywnościowych opartych na zrównoważonej lokalnej produkcji i dystrybucji żywności. Takie systemy, dzięki zastosowaniu bardziej ekologicznych metod rolniczych oraz skróceniu dystansu między rolnikiem a konsumentem. 
Jak mówią w koopie siła i coś w tym jest.

Zalety kooperatywy? Warzywa są tego warte! Jest różnica w smaku i zapachu, w porównaniu z foliowanymi produktami z supermarketu. Jest też taniej niż w sklepie ze zdrową żywnością czy sklepach internetowych. Ponadto uczę się nowych smaków – oswajam topinambur, jarmuż, zakwas buraczany. Uczę się kalendarza sezonowości – że najmniej warzyw nasi rolnicy mają – o dziwo – w czerwcu. Kiedy na straganach już królują szklarniowe rzodkiewki, pomidory i ogórki, u nich na polu wciąż jeszcze nie ma nowalijek. Uczę się cierpliwości i że nie zawsze sałata jest idealna, bo grad, bo ślimaki, bo susza. Poza tym ludzie z kooperatywy są pomocni. Potrzebny zakwas? Grzybek tybetański? A może szczepka aloesu? Nie ma problemu, mówisz i masz. (www)
Autorka powyżej cytowanego artykułu mówi: jedzenie nie bierze się ze sklepu ani z lodówki, jedzenie bierze się z ziemi. Fakt. Może wreszcie pomyślę o działce, której Rodzice już nie maja siły uprawiać. No i mam plany na wiosnę :)




Przed chwilą znalezione w sieci: Wrocławianie umawiają się z rolnikami, by mieć żywność spoza marketów

KS

Źródła:

http://dlaklimatu.pl/alternatywne-systemy-zywnosciowe-rolnictwo-wspierane-przez-spolecznosc/
http://ulicaekologiczna.pl/eco-certyfikaty/w-poszukiwaniu-zdrowej-i-lokalnej-zywnosci/
http://www.dobrze.waw.pl/
http://www.rws.waw.pl/materialy/
https://wawelskakooperatywa.wordpress.com/about/

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Cud - miód



Dokonałam dzisiaj odkrycia. Odkrycie było mało "odkrywcze", ale dla mnie to była nowość. 

W centrum Brzegu, przy ulicy Długiej, na przeciwko kościoła jest mały sklep - z produktami pszczelarskimi. Zauważyłam go jakiś czas temu, ale dopiero dzisiaj weszłam. Nie ukrywam, że mój wzrok przyciągnęła reklama naszej szkoły (Medyka) na wystawie, ale z jakiegoś powodu zapragnęłam dzisiaj zobaczyć co kryje się we wnętrzu sklepu.


Moim oczom ukazały się półki z samymi zdrowymi i pysznymi produktami. Od jakiegoś czasu mam nowy nawyk - "skanuję" półki sklepowe w poszukiwaniu zdrowego jedzenie. A tutaj - samo zdrowie!
Ale to nie wszystkie odkrycia. Po chwili - jak tylko oderwałam wzrok od półek - moim oczom ukazał się właściciel. Okazało się znajomy, bardzo sympatyczny i jak najbardziej na miejscu - pan Zenon


Sklep pszczelarski jest prowadzony przez fachowców - ludzi, którzy dużo wiedzą o zdrowym jedzeniu i zdrowym życiu, sami są pszczelarzami i sprzedają własne produkty. A poza tym są słuchaczami Medyka i członkami Stowarzyszenia Zdrowie. Przecież to najlepsza rekomendacja :)
Ponieważ nie planowałam dzisiaj dużych zakupów i większość czasu spędzonego w sklepie przegadałam z panem Zenonem, więc nie miałam okazji zapoznać się szczegółowo z asortymentem, ale na pewno tam wrócę i naprawię to zaniedbanie. 

Zgodnie z szyldem podstawowe produkty to produkty pszczelarskie. Bardzo dobrą wiadomością było to, że pochodzą od lokalnych producentów - także od naszych znajomych. Wiedzą o miodzie wszystko, więc warto pójść choćby po to by się czegoś dowiedzieć. Ja fanką miodu jestem umiarkowaną, jednak od czasu jak ograniczyłam cukier do minimum, miód używam. Nie tylko miód do produktów pszczelarskich należy. Są jeszcze: pyłek kwiatowy, propolis, mleczko pszczele. Wszystko to w różnych wariantach i do różnych zastosowań.


O tym że miód jest zdrowy nikogo nie trzeba przekonywać. Tylko osoby uczulone mogą mieć inne zdanie na ten temat. Dla mnie ogromne znaczenie ma to, że wiem z jakiego źródła pochodzi produkt, w jakich warunkach był produkowany. Także to, że kupuję od lokalnego producenta i wspieram jego a nie obcą sieć supermarketów, jest wyrazem wsparcia. Kupując polski miód wspieramy rodzime pszczelarstwo.

O właściwościach produktów pszczelarskich nie będę pisać, bo zrobili to już fachowcy:

Obecny powrót do naturalnych leków i metod leczniczych wynika także z troski o rozwój profilaktyki wielu schorzeń. Środki lecznicze od dawna szeroko stosowane i pozwalające w znacznym stopniu poprawić stan zdrowia, także mające duży udział w profilaktyce, to produkty pochodzenia pszczelego. Poznanie ich składu chemicznego oraz potwierdzenie działania zarówno badaniami laboratoryjnymi, jak i klinicznymi doprowadziło do powstania terminu „apiterapia”. Oznacza on dziedzinę lecznictwa wykorzystującą preparaty uzyskiwane z produktów pszczelich. Jedną z takich substancji wytwarzanych przez pszczoły jest propolis. (www)

Kit pszczeli, czyli propolis, bywa też nazywany naturalnym pszczelim antybiotykiem. Skład propolisu zależy od warunków miejsca, w którym jest tworzony przez pszczoły, oraz od sposobu, w jaki jest pozyskiwany. Dlatego też nie należy kupować kitu pszczelego z tzw. niepewnego źródła, ponieważ mogą znajdować się w nim różne zanieczyszczenia (m.in. też wosk pszczeli). Najczęściej kit pszczeli jest stosowany w leczeniu ran i różnych schorzeń skórnych. Zwalcza gronkowca złocistego, dwoinki kataralne, paciorkowce, niektóre szczepy prądków gruźlicy. Przeciwdziała rozwojowi grzybów drożdżoidalnych, wirusa grypy, zapalenia mózgu, a także niszczy pierwotniaki wywołujące rzęsistkowicę, toksoplazmozę i lambiozę. Używa się go środkach stosowanych przy półpaścu, trądziku, łuszczycy. Łagodzi też ból w przypadku tzw. łokcia tenisisty (bolesne zapalenie mięśni i ścięgien w tej okolicy). Propolis umożliwia szybkie gojenie się sączących się ranach po amputacjach, może pomóc przy złamaniach, uszkodzeniach tkanek chrzęstnych stawów, w przypadku bolesnych pustych zębodołów. Poleca się go również wrzodowcom. Być może nowe badania dotyczące terapeutycznych właściwości propolisu umożliwią zastosowanie go w leczeniu innych ciężkich schorzeń. (www)
Mleczko pszczele pamiętam jako cudowny środek jaki podawałem jakiś czas temu  swoim dzieciom. Wtedy był to rarytas, teraz jest dostępny bez problemu. 

Mleczko pszczele wytwarzają pszczoły, karmicielki. Karmią im młode larwy oraz matkę pszczelą. Matka karmiona tylko mleczkiem potrafi złożyć do 2000 jajeczek w ciągu doby, o masie równej masie własnego ciała. Mleczko ze względu na swój bardzo bogaty skład jest znakomitym biostymulatorem organizmu ludzkiego, uaktywnia przemianę materii, zwiększa aktywność życiową. Stosuje się je do leczenia chorób serca, układu trawienia, niedokrwistości, ran, schorzeń narządów wzroku i słuchu, nerwic, schizofrenii i innych chorób. (www)
Pyłek kwiatowy zbierany jest przez pszczoły i przenoszony do ula. Pszczelarze odbierają jego nadmiar. Po przesuszeniu i zapakowaniu jest gotowy do spożycia. Jest produktem o złożonym składzie. Służy do leczenia między innymi: miażdżycy, choroby niedokrwiennej, chorób nerwowych, schorzeń wątroby, przerostu gruczołu krokowego, niedokrwistości, choroby wrzodowej żołądka, dwunastnicy, choroby alkoholowej, cukrzycy, wzroku, alergii.

 Poza zastosowaniem pszczelich produktów do leczenia i jedzenia możemy ich używać w celach kosmetycznych: serie kosmetyków np. takie lub przygotowane samemu w domu są zdrowe i bez dodatków konserwujących. A jak apetycznie brzmią przepisy...


Mam zamiar przestudiować przyniesione ze sklepu ulotki i przygotować listę zakupów. Poza miodami są jeszcze oleje, produkty chińskie i inne zdrowe pyszności. Jeszcze raz polecam i pewnie wrócę do tematu po kolejnych zakupach.


KS

czwartek, 7 stycznia 2016

Start w 2016



Zaplanuj sobie życie w nowym roku. To dobre hasło. Lepiej zrobić realny, wykonywalny i "szyty na miarę" plan na nowy rok, niż podejmować w duchu noworoczne postanowienia, o których nie pamiętamy po tygodniu. Planowanie jest nierozerwalnie połączone z zarządzaniem czasem i sobą. Bez tego nie ma sukcesu. 

Lubię planować. Kiedyś myślałam, że to wada i świadczy o braku spontaniczności. Trochę świadczy, ale dzięki planowaniu póki co ogarniam obowiązki, których ciągle przybywa. Zaplanować dzień, tydzień czy miesiąc jest stosunkowo łatwo. Jak zaplanować życie? W styczniowym numerze Coachingu znalazłam przepis. Noworoczny bilans ma być nie tylko wskazówką jak działać skutecznie w nowym roku, ale także podsumowaniem osiągnięć ubiegłorocznych. Kto nie lubi spojrzeć z satysfakcją na swoje osiągnięcia? To bardzo pozytywne i motywujące.


Ja uważam mój bilans 2015 za dodatni. Udało mi się dokonać pozytywnych, dających mi radość i zdrowie zmian w moim życiu. Jestem z sobie zadowolona - chociaż jestem dopiero na starcie. Kiedyś śpiewano: "najtrudniejszy pierwszy krok". Świadomość, że zmiany są potrzebne i podjęcie próby zmiany nawyków to trudne zadanie. 

Zmiana wymaga motywacji, determinacji, odwagi i dyscypliny. Jak byłam dzieckiem mówiono - dla chcącego nic trudnego. Wierzę w to. Chcę i działam. Motywacja jest we mnie. To podstawa. Poza tym pisząc o tym tu, na blogu, jakby sama zobowiązuję się do konsekwentnych działań. Ten blog ma funkcje terapeutyczne. Wszystkim polecam :)


Bilans to rachunek zysków i strat. Zyski należy sobie ułożyć w głowie lub na papierze. Pooglądać je z przyjemnością, po napawać się nimi i zabrać w podróż w nowy rok. Straty? Pewnie były. Nie wszystko się udaje, ale nie warto tego rozpamiętywać. Robimy to na co mamy wpływ, o reszcie lepiej zapomnieć. Wyciągnąć wnioski jako naukę i nie popełniać dwa razy tych samych błędów. Zostawić za sobą nieudane role życiowe i toksyczne relacje.


Jak już zrobimy bilans pora na nowe otwarcie, czyli start w 2016. Warto się zastanowić co chcemy osiągnąć, o czym marzymy. Można przyjrzeć się swojemu życiu, wypełniając koło życia. Zaplanować zmiany. Warto zrobić to z rozmysłem - nie planować zbyt wiele, bo nadmiar może prowadzić do zniechęcenia. Poczucie presji jest największym wrogiem efektywnego działania. Jest źródłem napięcia i mentalnego chaosu. Warto spróbować zmienić część złych nawyków. Koncentrować się na tych sferach życia, które wymagają nasze uwagi. Wszystkie te zabiegi mają wprowadzić nas w stan równowagi. 


Takie planowanie może być skuteczne jeżeli znajdziemy w tym przyjemność, zabawę. Na przykład codzienna aktywność fizyczna - spacer, gimnastyka, rower - przecież to sama przyjemność. Zdrowe jedzenie? Jeżeli zdobędziemy podstawową wiedzę na temat odżywiania, to przyrządzanie posiłków też może być przyjemnością a nawet zabawą.

Warto zadbać o siebie, mieć jak najwyższą samoświadomość. Znajomość swoich potrzeb da nam siłę i wiarę w siebie. Tylko to w co wierzymy i co czujemy ma wpływ na otaczający nas świat. O swoje szczęście trzeba zadbać samemu i samemu je zaprojektować, decydować o sobie. Wiedza czy realizujemy swoje marzenia, czy może czyjeś - rodziców, innych ludzi - jest podstawą spełnienia pragnień. 



Marzenia są przyjemne. Kojarzą się z beztroską, dzieciństwem. Z wiekiem jakby mniej się marzyło lub marzy się realistycznie. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, tak się dzieje. Realizacja marzeń, to realizacja celów, zmiana. Do zmian najlepiej podchodzić jak do eksperymentów - tak, jakby się... przymierzało ubrania! Warto poświęcić chwilę, nie spiesząc się wybrać najlepiej do nas pasujące.



Przyjemnego roku życzę,

KS


niedziela, 3 stycznia 2016

Co to jest asertywność?




Na pytanie: co to jest asertywność? - prawie na pewno usłyszy się odpowiedź - umiejętność mówienia NIE. Czy tak jest naprawdę? Czy tylko o to chodzi?

Nowy rok to czas postanowień - czy tego chcemy, czy nie - wielu z nas mówi, że w tym roku będę.... lub zrobię..... Od znajomej usłyszałam, że w tym roku będzie asertywna. Pięknie. Ale nie jestem pewna, czy można to zrealizować ot, tak sobie. Postanowiłam, robię. Asertywność to sztuka relacji z innymi. Postępowanie w taki sposób aby mieć szacunek dla siebie i innych. To wielka i bardzo przydatna umiejętność. Niestety trzeba się tego nauczyć. Chyba że ktoś miał szczęście w życiu i został wychowany przez asertywnych rodziców i po prostu został tego nauczony przez nich. Większość niestety musi sobie zadać trud pracy nad samym sobą. Warto. Nie dlatego, że dzięki temu odniesiemy jakieś wielkie sukcesy w życiu, ale dlatego, że życie stanie się łatwiejsze i będziemy bardziej efektywni w wielu aspektach życia. Asertywność sprawia, że nasze relacje są równorzędne, nie musimy tracić poczucia własnej wartości w sytuacjach dla nas niekomfortowych, trudnych, wymagających odmowy czy wyrażenia niezgody na manipulację. 


Właśnie manipulacja jest dużym problemem. Wiele osób uważa, że stawianie na swoim, osiąganie celów - bez względu na środki - to właśnie postawa asertywna. Agresywne domaganie się swoich praw nie powinno być mylone z asertywnością. Ta zakłada obronę naszego stanowiska bez naruszania praw innych - swobodne, szczere wyrażanie uczuć. 


Bycie asertywnym nie oznacza, że w każdej sytuacji zachowamy się zgodnie z definicją. Jak to w życiu - bywa różnie - ale posiadanie umiejętności wyrażania swoich uczuć, potrzeb jest ważne. Są osoby (środowiska), w stosunku do których jesteśmy mniej asertywni. W wielu sytuacjach asertywna postawa nie jest akceptowana np. w stosunkach rodzinnych dziecko - rodzic, czy w szkole uczeń - nauczyciel. To bardzo utrudnia rozwój. Zwłaszcza że odnosi się do ludzi młodych, którzy uczą się zachowań, reakcji. 


Problem polega na tym, że w zasadzie mamy trzy rodzaje zachowań: asertywne, agresywne i uległe. Pierwsze jest jak gdyby "złotym środkiem", dwa pozostałe prowadzą do frustracji, lęków i nie służą komunikacji i relacjom międzyludzkim. Jak osiągnąć złoty środek? Trzeba pamiętać, że nasze prawo do wyrażania swojej wartości jest ograniczane prawem drugiej strony. Aby być asertywnym należy szanować drugą stronę! Promowanie swojego punktu widzenia nie może naruszać praw innych. Jeżeli nasze opinie są przeciwstawne - mamy poważny problem. Agresja ludzi w dzisiejszej dobie potrafi oszołomić. Sfrustrowani ludzie bywają nieobliczalni. Czasami, niestety, trzeba odpuścić.... Może nie brzmi to dobrze, ale nasza asertywność zależy od sytuacji i osób, z jakimi mamy do czynienia. Trzeba zachować rozsądek. Może lepiej cofnąć się o krok niż dać się uwikłać w "cudzą grę", manipulację? 


Sztuka stawania się asertywnym może być trudna. Nasze otoczenie przyzwyczajone do nas "nieasertywnych" będzie zdziwione zmianą i nie zawsze będzie ją akceptować. Od nas zależy czy chcemy się zmienić. Przemiana będzie polegała na zmianie naszej mowy ciała, na tym, jak słuchamy drugiej strony oraz na tym jak wyrażamy siebie. To chyba kluczowe - jeżeli powiemy "jestem zły" a nie "jesteś beznadziejny" - to nie obrazimy nikogo, a wyrazimy swoje uczucia. To trudne, ale możliwe. Praktykowanie asertywności wpłynie na poczucie naszej wartości, pozbycie się lęków społecznych, spowoduje, że nasze kontakty z otoczeniem będą bardziej satysfakcjonujące.


Stawanie się osobą asertywną może zabrać nam trochę czasu. Zmiana wyuczonych zachowań to proces. Trzeba to ćwiczyć - jak mięśnie na siłowni. Sukces przyjdzie po jakimś czasie. Trzeba tylko zaplanować cele do osiągnięcia, sposób realizacji i wziąć się do roboty.

Powodzenia!

KS

Źródła:

Alberti, Robert; Emmons, Michael. Asertywność Sięgaj po to, czego chcesz, nie raniąc innych. Sopot: GWP, 2012