czwartek, 31 grudnia 2015

Szczęścia w Nowym Roku






Kolejny rok za nami. Za parę godzin będziemy sobie składać życzenia szczęścia i wszelkich pomyślności. To bardzo pozytywne i energetyzujące. Warto uściskać bliskich - w uściskach jest wielka moc (wydziela się oksytocyna - hormon miłości). Myśli niektórych poszybują w przyszłość w planach i postanowieniach noworocznych. Inni będą wspominać miniony rok. I bardzo dobrze. Ba warto zrobić sobie podsumowanie roku i zabrać w ten Nowy Rok bagaż sukcesów - każdy je ma!


Kilka dni temu przeżyłam moment dość stresujący, który uzmysłowił mi jak nasze życie jest kruche i nie zawsze mamy nad wszystkim kontrolę. Wtedy pomyślałam - ale mam szczęście!, jestem, żyję. Tak niewiele może nas uszczęśliwić. Jednak warto dziękować za wszystko co przyjdzie do głowy. Nawet za rzeczy pozornie drobne i mało znaczące. A przecież tyle dobrego dzieje się codziennie - czy zauważamy te drobiazgi? Czasami małe porażki urastają do wielkich rozmiarów. A jeżeli nie były to porażki tylko po prostu zrobiliśmy coś źle i teraz już wiemy jak to zmienić. Mamy przecież prawo do błędu.


Wszystkie nasze sukcesy i dobre wspomnienia to nasz zysk i naładowany akumulator na przyszłość. To co się nie udało trzeba odrzucić lub przemyśleć i potraktować jako wskazówkę i kierunek działania. Zaplanujmy już dziś swoje cele - nie pobożne życzenia, ale realne i mierzalne. Zmowytujmy się sami; tak jest najlepiej. Motywacja wewnętrzna pcha najskuteczniej. I uwierzmy w sens swoich planów. Do ich realizacji trzeba będzie odwagi, skuteczności i wiary siebie. Ale kto, jak nie my?

Tym, którzy jak co roku zaplanują sobie "coś" na Nowy Rok polecam artykuł i trzymam kciuki za realizację. Tym, którzy już wiedzą dokąd zmierzają, życzę powodzenia i realizacji. A wszystkim wiary w swoją moc i sukcesów.


Szczęścia w Nowym Roku!

KS

niedziela, 27 grudnia 2015

Medytacja



No i po świętach. Powoli, leniwie i bez szaleństw. Przyjemnie. Jakoś przez kilka ostatnich dni chodzi za mną słowo "medytacja". Przeczytałam kilka artykułów, które dotyczyły czy to medytacji, czy innych form relaksacji, zmagania się ze stresem. Może to wpływ świąt, które są takim czasem wyciszenia, a przynajmniej nie powinny kojarzyć się ze stresem. 

Nigdy nie medytowałam i obawiam się, że miałabym z tym problem. Medytacja wymaga skupienia uwagi, koncentracji a właśnie tego zaczyna brakować. Może więc warto o tym pomyśleć? Ciągły brak czasu - wynikający być może z nie najlepszej organizacji - rozkojarzenie, natłok myśli to prawie codzienność. Do tego wszystkiego gadżety służące "byciu online" i zamiast efektywnej pracy rośnie sterta rzeczy do zrobienia. To jest frustrujące - a więc medytacja...

Medytacja może działać zbawiennie na psychikę i być stosowana jako skuteczna profilaktyka, tak jak zdrowa dieta i ruch. Poza tym dodaje energii, poprawia pamięć i uodpornia na stres.

Stan medytacji prowadzi do samoistnego tworzenia się nowych połączeń w mózgu i powoduje zmiany w tych jego obszarach, które odpowiedzialne są za pamięć, empatię i stres. Wykazali to naukowcy, obserwując różnice w budowie mózgu medytujących i tych, którzy nie praktykują medytacji. U pierwszych kora czołowa związana z koncentracją uwagi i integracją emocjonalną jest nieco grubsza. Badania wykazały także wzrost gęstości istoty szarej w hipokampie (ośrodek pamięci i uczenia się) oraz w obszarach odpowiedzialnych za samoświadomość i współczucie. (www)
Celem medytacji jest uspokojenie emocji i wyciszenie umysłu. Za tym idzie zdrowie, pogoda ducha i lepsze rozumienie świata. 
Św. Augustyn zachęcał do przeżuwania, do medytowania, by stać się "istotą czystą, nie zaś nieczystą". My dzisiaj nie umiemy niczego przeżuwać. Wszystko połykamy, a nie przeżuwamy, nie delektujemy się, nie smakujemy, nie poznajemy wszystkich smaków, nie wchodzimy w ich strukturę i głębię. (www)
Jak medytować?


Punktem wyjścia w każdej medytacji jest rozluźnienie. Ale ono nie jest właściwym celem. Ma jedynie przygotować umysł do zwiększonej koncentracji. W niektórych formach, np. buddyzmie tybetańskim, wejście w ten stan ułatwia powtarzanie mantr, w innych - wizualizacje albo koncentrowanie się na oddechu lub pojedynczym przedmiocie. Jedne szkoły przywiązują wagę do pozycji i układu ciała (asany jogi, mudry), inne kładą nacisk na trening uwagi niezależny od pozycji ciała. 






Medytacja kojarzy nam się głównie z filozofią i religią Wschodu. Jednak - dla mnie było to nowością - medytacja zachodnia, chrześcijańska ma również wielowiekową tradycję. 



Właśnie o medytacji chrześcijańskiej możemy przeczytać w bardzo ciekawym wywiadzie Zwolnij, smakuj, otwórz umysł. Polecam. Bogdan Białek, redaktor naczelny magazynów ''Charaktery'' i "Medytacja'' w bardzo przystępny sposób wprowadza nas w świat medytacji religijnej. Do wywiadu dołączone są wypowiedzi osób, które medytację stosują.



Jeżeli nie jesteśmy przekonani do ćwiczeń medytacyjnych i potrzebujemy jednak większej aktywności można spróbować na przykład Tai Chi - to gimnastyka, medytacja, sztuka walki i filozofia w jednym. 

Tai chi wywodzi się z Chin, ze sztuk walki. Wszystkie ruchy mają swoje głęboki sens, jedne jako bloki przed atakiem, inne jako wyprowadzenie ciosu. Ten rodzaj ćwiczeń nie obciąża bardzo organizmu, uspokaja, świetnie reguluje oddech i dlatego polecany jest wszystkim, szczególnie ludziom schorowanym, ze schorzeniami płuc, chorobami serca. I jest bardzo towarzyski - najlepiej ćwiczy w grupach, na wolnym powietrzu. (www)
Tutaj mam już większe doświadczenie - od miesiąca uczę się podstawowych ruchów. Mimo że  jestem  bardzo początkująca, to już mogę powiedzieć o pozytywnym działaniu tych ćwiczeń - zarówno na ciało, jak na umysł.



Medytacja ma na celu samodoskonalenie. Daje wewnętrzny spokój, poprawa stanu zdrowia, odkrycie w sobie niewyczerpanego źródła energii i wewnętrznej siły, dzięki której zdołamy przenosić góry. I o to właśnie chodzi. Tak funkcjonować, aby mieć siłę i ochotę na życie - długie, zdrowe i szczęśliwe.


KS

wtorek, 22 grudnia 2015

Uważność

Święta tuż. Jakoś nie czuję do końca świątecznej atmosfery. Może to pogoda - taka niezimowa....
Chciałabym przeżyć te święta trochę głębiej. Nie tylko porządki, zakupy, prezenty, choinka. To tylko atrybuty. Sens świąt jest inny.

Ostatnio często spotykam się z terminem mindfulness lub uważność. Trochę to brzmi egzotyczne w naszym normalnym,  zabieganym świecie pełnym emocji i stresu. Może warto poznać to "nowe"?


Uważność, przytomność, bycie w chwili obecnej z pełną uwagą i bez osądzania, czy ta chwila jest dobra, czy zła. Objęcie pełnią świadomości tu i teraz, zauważenie przelotnej myśli, nazwanie pojawiającej się w nas emocji, oglądanie codzienności ciągle świeżym umysłem, zachwyt nad chwilą, dostrzeżenie drobiazgów, które zwykle umykają. 


O co w tym wszystkim chodzi?

Chodzi o to, żeby lepiej sobie z tymi konfliktami, z trudnymi emocjami radzić. Większość z nas chodzi po tym świecie i przeżywa swoje życie niczym lunatycy. Jesteśmy na wpół przytomni. Na wpół obecni. Z drugiej strony czasem jesteśmy nazbyt pobudzeni. W filozofii buddyjskiej często mówi się o „umyśle małpy”, umyśle, który ciągle gdzieś skacze. Za kolejnym projektem, żeby zdążyć z kolejnym terminem, żeby spłacić następny kredyt, żeby zyskać nowe kwalifikacje, żeby kupić kolejną rzecz. Nie mamy czasu zobaczyć, co się z nami dzieje, a jeżeli coś już widzimy, to własne zmęczenie, stres, przepracowanie, frustrację, złość, czyli wszystkie te „negatywne emocje”. Chwile miłe wydają się być ulotne. Ciągle na nie czekamy, a kiedy się pojawiają, to myślimy, że się skończą, i nie potrafimy się nimi cieszyć. (www)
Z tego czego dowiedziałam się, praktykowanie uważności ma pomóc redukować stres, poprawić relacje z innymi, zwiększyć entuzjazm i chęć do życia, umiejętność relaksowania się, podnieść samoocenę. Osiągnąć harmonię i równowagę emocjonalną. To bardzo dużo. Aby osiągnąć to wszystko trzeba włożyć sporą pracę we własny rozwój. Podobno nie jest tak łatwo, choć pozornie ćwiczenia wydają się proste.


Może jednak warto poprawić jakość naszego życia choćby odrobinę. Właśnie teraz, na święta, zatrzymać się, popatrzeć na swoje życie i problemy z innej perspektywy. Nie wiem czy potrafię to zrobić - jak przestać myśleć, analizować, jak zdystansować się do rzeczywistości?

Zanim jednak przejdziemy do głębszych rozważań (o ile do nich kiedykolwiek dojdę), to może na początek proste ćwiczenia, które pomogą zwolnić, zrelaksować się. Nawet jeżeli nie będzie to uważność sensu srticto, to pozwoli na chwilę odprężenia - a właśnie tego wszystkim i sobie na te święta życzę.



Jednym z ćwiczeń uważności jest uważne jedzenie. Ja zazwyczaj przygotowuję posiłek i jedząc zatapiam się w myśli, słucham radia, czytam - czasami wszystko na raz. Zjadam, nawet nie wiem kiedy i jaki smak miała potrawa. I to właśnie trzeba zmienić. Należy skupić się na czynności jedzenia, na tym co jemy:

Uważne jedzenie. Zwykle wykorzystuje do tego rodzynki, ale zdarzało się, że z powodu ich braku ćwiczyliśmy na pistacjach albo suszonych marchewkach. Cały, zwykle automatyczny proces, rozkładamy na czynniki pierwsze. „Weź jedną rodzynkę i na początku przyglądnij się jej - jakbyś był kosmitą z misją badawczą na Ziemi i widział ją pierwszy raz. Potem zamknij oczy i badaj ją zmysłem dotyku w swoich palcach - jaką ma fakturę, co się dzieje, gdy delikatnie ją ściśniesz? Nie otwierając oczu, przyłóż ją do nosa i powąchaj. Jaki ma zapach? Zauważ co się dzieje z twoimi śliniankami. Potem włóż ją do ust z pełną świadomością ruchu który musisz wykonać. Pokonaj chęć natychmiastowego gryzienia i badaj ją językiem. Potem przygotowując się do gryzienia sprawdź gdzie i jak ją układasz w ustach. Którymi zębami gryziesz? Co się dzieje, gdy smak rodzynki rozlewa się po języku i podniebieniu? Nie połykaj od razu tylko delektuj się tym smakiem, sprawdzaj jak się zmienia. Teraz możesz połknąć. Sprawdź jakie to uczucie”.  (www)
To ćwiczenie poza terapeutycznym celem może uchronić nas przed nadmiernym jedzeniem. Często jemy nawykowo, bez zastanowienia. Zamiast zjeść kostkę czekolady zjadamy pół tabliczki chociaż tego właściwie nie chcemy. 

I jeszcze kilka rad:


  1. Bezmyślne jedzenie czy przejadanie się podczas świąt nikomu nie służy. Dlatego świąteczny dzień rozpocznij uważnym wypiciem kawy czy innego ulubionego napoju. Po prostu pij wolno, smakując każdy łyk i nic więcej nie rób. Rozkoszuj się tymi kilkoma chwilami. Takie ćwiczenie wprowadzi cię w uważny nastrój, który warto utrzymać przy świątecznym stole. (www)
  2. TUTAJ

Mając świadomość własnych myśli i wiedzę o tym, że one przemijają, uwalniamy się od lęków. W ten sposób przestajemy żyć we władzy kontroli umysłu, obserwujemy go jedynie, pozwalając żeby przestał „męczyć” nas myślami, które nam szkodzą. Jeśli wiemy, że myśli są nietrwałe i odchodzą, możemy wybierać te, dzięki którym czujemy się dobrze i które kreują naszą rzeczywistość zgodnie z naszą wolą.


Wszystkim życzę spokojnych, uważnych świąt. Niech pozwolą osiągnąć równowagę. Tak bardzo jej teraz potrzebujemy.

Źródła:


wtorek, 15 grudnia 2015

Kortyzol


www

Edukacja dietetyczna (póki co z czasopism) doprowadziła mnie do hormonu stresu - kortyzolu. Nazwa znana - choćby ze szkoły, ale niewiele więcej. Może pora zgłębić zagadnienie. Dotyczy nas wszystkich, jako że hormon ten jest wydzielany w sytuacji stresowej i jego zadaniem jest zwiększenie ilości glukozy, co ułatwia ucieczkę... O co chodzi? Stres - nasz codzienny. Kto go nie zna?
Do mięśni trafia więcej cukru. Przyspiesza serce. Pamięć przełącza się na tryb roboczy. Energia jest przekierowywana nie tylko z mózgu, ale też z układu rozrodczego. Gdy stres trwa dłużej, kortyzol staje się – dosłownie – zabójcą. (www)
Ciągle szybko, ciągle w "niedoczasie", mnóstwo obowiązków, problemów, nawet święta to problem bo sprzątanie, zakupy.... Można tak długo. Czasami myślę, że lubimy to i nie potrafimy zwolnić (a może nie chcemy). Zaczęłam chodzić na tai chi. Taka gimnastyka - bardzo powoli. Jakoś tak dziwnie - przecież żeby być fit trzeba szybkości, potu, bólu mięśni. A tu tylko powolne ruchy i .... robi się całkiem przyjemnie. I tak sobie myślę, czy aby nie przesadzam z tym pośpiechem, obowiązkami. Może lepiej zwolnić, pomyśleć o sobie. Uważność (mindfulness) - modny termin. Ale sztuka osiągnięcia spokoju, zrozumienia samego siebie, swoich relacji może być kluczem do lepszego, świadomego życia.


Tyle planów. To przyszłość. Na razie mamy stres, który ciągle narasta, kortyzol na stałym, wysokim poziomie. Do tego jedzenie - nie zawsze zdrowe i ekologiczne, mało snu, dużo promieniowania z ekranów komputera i telefonu. Taka niestety jest nasza rzeczywistość. 

Więcej cukru to zwiększone ryzyko cukrzycy oraz otyłości. Pojawia się nadciśnienie i ryzyko zawału. Pamięć długotrwała się degeneruje, co jest widoczne nawet w fizycznej budowie mózgu. Może pojawić się depresja. A także... problemy z libido i snem. Normą są kłopoty żołądkowe. Kryzys dotyka też układu odpornościowego, przez co stres sprzyja łapaniu infekcji i utrudnia wychodzenie z nich. (www)


Problemów niestety jest więcej:
Kortyzol jest jednak jednym z ważniejszych hormonów nie tylko w kontekście reakcji na stres, ale również poprzez wpływ na funkcjonowanie wielu aspektów naszego organizmu. W zdrowym ciele pobudza procesy trawienne i metabolizm, porządkuje poziom cukru we krwi, stymuluje układ odpornościowy i prawidłową jego reakcję. Jednak gdy nadnercza produkują za dużo kortyzolu, co ma miejsce gdy jesteśmy w chronicznym stresie, kortyzol staje się naszym wrogiem. (www)
Warto poczytać, dowiedzieć się więcej, chociaż w okresie przedświątecznym może lepiej się nie denerwować dodatkowo. Tak jak wszyscy wiemy, że stres szkodzi, tak pewnie wszyscy wiedzą, że warto z nim walczyć. A można i to skutecznie.  Warunek - musimy znaleźć równowagę pomiędzy życiem prywatnym i pracą. Warto pamiętać, że najlepszy pracownik to człowiek zadowolony, szczęśliwy. Zapewnienie bezpieczeństwa (stabilności) pozwala na rozwijanie potrzeb wyższych, samorealizacji. Trzeba nauczyć się tak zarządzać sobą, by osiągać stawiane sobie cele w zgodzie z samym sobą, ze swoimi ambicjami. Trzeba postawić na rozwój osobisty. Jeżeli do tego dołączymy aktywność fizyczną i dietą antystresową możemy osiągnąć sukces.
Kilka rad praktycznych TUTAJ

Dieta antystresowa - zachowanie odpowiedniej pracy układy nerwowego zapewniają witaminy z grupy B. Ponadto witaminy przeciwutleniające A, C, witamina D zaangażowana w produkcję serotoniny, magnez, wapń, selen. Warto jeść zielone warzywa, nasiona i orzechy, jagody, cytrusy, kakao, żywność fermentowaną, ryby. Więcej TUTAJ


Święta to dobry czas na relaks, spędzenie więcej czasu z rodziną, przyjaciółmi. Naładujmy akumulatory pozytywną energią i dobrym, zdrowym jedzeniem. Pójdźmy na długi spacer i pomyślmy o równowadze. Mindfulness to nie tylko modny termin.

Wesołych świąt!

KS


środa, 9 grudnia 2015

Cukier!





Lubię słodycze, ale staram się ich unikać. Co chwilę znajduję informacje o ich złym wpływie na nasze zdrowie. Jednak ciągle na widok czegoś pysznego, zapominam o szkodliwości i daję się skusić. Bo cukier działa jak narkotyk. Trzeba trochę "przemeblować" w głowie, żeby to zmienić. Może nawet więcej niż trochę. Nałóg to brzmi dość strasznie, ale często mówi się o uzależnieniu od cukru i porównuje z np. alkoholem. Słodkie często kojarzymy z nagrodą, przyjemnością. I tu jest problem - z czasem coraz częściej chcemy tych przyjemności. O ile mówienie o nałogu i uzależnieniu od cukru może być nadużyciem, to jego szkodliwy wpływ na nasz organizm jest pewny. Dlatego ci, którzy jeszcze mogą, niech uważają. Przede wszystkim pamiętajmy o dzieciach. Nie uczmy ich, że najlepszą nagrodą są słodycze.



Jak cukier szkodzi?
Częste jedzenie cukru to wysokie ryzyko pojawienie się chorób: cukrzyca, nadciśnienie, choroby serca, miażdżyca, otyłość, nowotwory (jelita grubego, trzustki, piersi – to tylko niektóre przykłady udowodnione naukowo). Czy wiesz, że wiele z tych chorób zostało zdiagnozowanych dopiero pod koniec XIX wieku, kilka lat po tym, gdy cukier zagościł powszechnie na stołach mieszkańców krajów rozwiniętych? jest  to wystarczający powód, aby zarwać ze zgubnym nałogiem. (www)

Rak żywi się cukrem! Za to odkrycie Otto Warburg otrzymał nagrodę Nobla. Cukier odżywia pasożyty i guzy, sprawia, że rosną szybciej. Zakwasza organizm, wpływa na nieprawidłową pracę organów wewnętrznych - głównie wątroby, której zadaniem jest oczyszczanie organizmu.



Zmiana nawyków, choć możliwa, jest trudna. Ciągle obdarowujemy się słodyczami, święta kojarzą się z dużą ilością ciast. Nawet moja ulubiona owsianka z owocami też została określona jako słodka. Fakt - owoce to też cukier. Cukier, to cukier - i biały i brązowy szkodzi. Jednak cukier z owoców nie jest tak niebezpieczny jak rafinowana sacharoza, ale też nie należy przesadzać.


Cukier jest w tak wielu produktach, że czasami trudno w to uwierzyć. Ponoć aż 75% wszystkich przetworzonych produktów spożywczych zawiera cukier. Może wystąpić pod postacią: sacharozy, glukozy, fruktozy, laktozy, maltozy, dekstrozy, maltodekstryny, syropu glukozowo-fruktozowego i innymi.

Jeżeli cukry występują naturalnie w żywności (owoce, warzywa), to powiązane są z witaminami, minerałami, błonnikiem. Jeżeli zostaną wyekstrahowane do czystej postaci albo przetworzone na drodze reakcji chemicznych, stają się problemem.

Cukier i inne substancje słodzące dostarczają  jedynie dużą dawkę energii, czyli tzw. puste kalorie. Zwłaszcza syrop glukozowo-fruktozowy ma złą reputację, Po pierwsze dlatego, że jest wykorzystywany przy produkcji bardzo wielu produktów spożywczych i wpływa na ich kaloryczność, po drugie problem z fruktozą jest głębszy. Omówiony jest w artykule Katarzyny Tyczyńskiej.


Cukier jest bohaterem bardzo wielu artykułów - niestety negatywnym. Nie należy popadać w fanatyzm, ale jednak warto pamiętać o zdrowiu. Węglowodany są nam potrzebne, ale to te złożone są bardziej zalecane. Jeżeli cukier, to naturalny z owoców i warzyw. Unikajmy żywności przetworzonej, bądźmy aktywni fizycznie i spróbujmy zdrowo zorganizować święta. Ja planuję w ramach aktywności zrobić wreszcie "wielkie porządki" i spróbuję nie pocieszać się słodyczami. No może tylko ciasteczka owsiane z bakaliami :)

Zdrowych i wesołych świąt bez słodyczy pod choinką! 

KS

środa, 2 grudnia 2015

Siedzisz - chorujesz



Trafiłam dzisiaj na ciekawy ebook w sieci:


Polecam. Jeden z rozdziałów nosi podobny tytuł jak ten wpis. I myślę, że warto chwilę poświęcić na temat aktywności fizycznej. Właśnie teraz, w zimie, kiedy znajdujemy tysiąc wymówek żeby się nie ruszać: zimno, ciemno, nie chce się. No właśnie - uczucie zniechęcenia, zmęczenia, czasem prawie depresja. Jest to typowe dla tych jesiennych miesięcy. Może kiedy pojawi się śnieg w niektórych wróci życie. Póki co trzeba się zmobilizować. Koniecznie!

Zamiast siedzieć i narzekać, że boli tu czy tam pomyśleć - dlaczego boli. Ja już wiem - boli, bo się popsuło. Tak jak nasze ukochane samochody - jeżeli o nie nie dbamy, to przestają jeździć. Z człowiekiem jest podobnie. Nie można dbać tylko o "karoserię". Trzeba jeszcze zadbać o to co pod nią. A tam wszystko pokryte "rdzą i patyną", nie chce się ruszać, skrzypi i trzeszczy. No i wydolność, lepiej nie mówić..... Samochód można wywieźć na złomowisko. Ale siebie chyba nie porzucimy tak po prostu?

Fragmenty ebooka:


Intensywny wysiłek fizyczny, wpływa nie tylko na naszą sylwetkę. Wraz z potem pozbywamy się z ciała wielu toksyn. Pierwsze objawy oczyszczającego działania pocenia można zaobserwować na skórze. Jednak istotniejsze jest pozbycie się toksycznych substancji, które nie mają ujścia z ciała i objawiają się na przykład w apostaci cellulitu.
Zaczyna się od bólu karku i ramion. Później pojawia się chroniczny ból głowy, problemy z dłońmi i biodrami. Takich skutków mogą spodziewać się osoby, które pracują za biurkiem. Ruch powoduje wydzielanie się endorfin, które nie tylko poprawiają humor, ale również pomagają poradzić sobie z depresją i chronicznym przemęczeniem. Błogi stan, który ogarnia nas po powrocie z biegu czyz siłowni jest więc zasługą hormonów. Sport może być także formą medytacji, jeśli będziemy uprawiać go świadomie. Na macie czy na ścieżce biegowej mamy być może jedyną w ciągu dnia okazję, aby pobyć ze sobą sam na sam i na chwilę oderwać się od pędu życia codziennego.  



Nikogo nie namawiam na super odnowę. Bardziej myślę o krótkich, ale regularnych ćwiczeniach na domowym dywanie lub o spacerach. Tych bardziej zmotywowanych można spróbować wysłać na gimnastykę - w grupie ćwiczy się lepiej, motywacja większa. Można również spróbować poćwiczyć pod okiem trenera - jednak to generuje koszty i wymaga większej organizacji.


W domu też można. Mnóstwo informacji i wskazówek znajdziemy w internecie. Jednak warto zadać sobie trochę trudu i poczytać. Trochę trzeba wiedzieć o swoim ciele, o możliwościach i ograniczeniach. Wszystko po to żeby się nie zniechęcić lub nie nabawić kontuzji. W zamian dostaniemy lepsze samopoczucie, większą sprawność i ładną sylwetkę. W tym wszystkim nie o piękną figurę chodzi (chociaż trochę też), ale przede wszystkim. Mówią - sport to zdrowie - i mówią prawdę. Ruch to dotlenienie, uregulowanie poziomu cukru we krwi, profilaktyka osteoporozy, wydalanie toksyn i uwalnianie hormonów szczęścia.


Porady:

http://stylowo.tv/domowy-trening/
http://www.fit.pl/cwiczeniadlaciebie/w-domu/583,1,0.htm
http://instytutpsychodietetyki.pl/gimnastyka-domu-cwiczenia-porady/
http://produktywnie.pl/3500/30-dniowe-wyzwanie-codzienne-cwiczenia-fizyczne/

Nie bez powodu aktywność fizyczna jest u podstawy piramidy żywienia!





KS


niedziela, 22 listopada 2015

Jak dbać o mózg?



Listopad, jesień czasami nastraja nas trochę melancholijnie. Zaczynamy myśleć o przemijaniu - tak jakoś jesiennie. Czas upływa szybko, lata "lecą", więc myśli o starości nie są czymś zaskakującym. 

Dbanie o zdrowe jedzenie, aktywność fizyczna. Czy to wystarczy aby żyć długo w dobrej kondycji? Ktoś ostatnio powiedział, że dbanie o ciało to za mało. Trzeba jeszcze zadbać o mózg. Jak to zrobić? Czego potrzeba, by nasz mózg był sprawny do końca?

Przeczytałam dający nadzieję tekst: 

A jak dbać o mózg? No właśnie. Tak jak o... mięśnie. Najważniejsze są ćwiczenia oraz dieta. Przede wszystkim trzeba zatem z mózgu korzystać, ponieważ w tym wypadku jest tak, że organ nieużywany zanika, a używany rośnie. Ale przydają się nie tylko ćwiczenia umysłowe. Okazuje się bowiem, że rację mieli starożytni, którzy podkreślali: „w zdrowym ciele zdrowy duch” i niewiele rzeczy robi na mózg tak dobrze, jak aerobik. Choć równie dobrze robi ponoć też seks. (www)

Ćwiczenia dla mózgu:
Wśród ćwiczeń, które można wykonywać w celu poprawy pracy mózgu zaliczamy m.in.: gra w szachy i warcaby, gra w karty, rozwiązywanie krzyżówek i łamigłówek, nauka piosenki, wiersza na pamięć, uczenie się np. listy zakupów na pamięć czy nazw przystanków podczas powrotu do domu.

Wśród innych sposobów wymienia się także uprawianie sportów, jogę, zmiana ręki (z prawej na lewą lub odwrotnie) np. przy myciu zębów czy czesaniu włosów. Konieczne jest także czytanie książek, gazet, nauka języka obcego, nauka gry na instrumencie czy wykonywanie obliczeń matematycznych bez użycia kalkulatora. Ćwiczenia oraz ich częstość dostosowywane są do pacjenta oraz chorób mu towarzyszących. Niemniej jednak każdy z nas powinien poświęcić ok. 10 minut na stymulację mózgu. (www)
Myślę, że każda aktywność fizyczna - spacer, nordic walking, jazda na rowerze, gimnastyka itp. są wskazane w każdym wieku. Wysiłek - czy to fizyczny czy intelektualny stymuluje pracę mózgu, odmładza go i dotlenia. Poznawanie coraz nowych rzeczy, zdobywanie umiejętności np.nauka języka, rozbudza naszą ciekawość, daje chęć do życia. Ciągle to praktykuję i wiem, że działa. Jeżeli robię coś co mnie interesuje, to się nie męczę, bawi mnie to i myślę, że jestem młodsza i bardziej sprawna. 

Starzy jesteśmy wtedy, gdy starzy się czujemy. Nie ilość zmarszczek i tempo chodu o tym decydują, ale fakt, jak długo nam się chce.

Nasz mózg nie tylko lubi "gimnastykę" intelektualną. Chce także być zdrowo odżywiany. Lubi:

Pożywienie dla mózgu (wskazówki nie tylko dla przedszkolaków)



Ważny jest także sen. Naukowcy z Duke-NUS Graduate Medical School w Singapurze twierdzą, że skrócony sen przyspiesza starzenie się mózgu u osób starszych. (www) Można również powiedzieć, że sen to rodzaj "detoksu" dla mózgu. W czasie snu głębokiego mózg oczyszcza się z toksyn. Więcej na ten temat TUTAJ.

Zasadniczo sen dzieli się na dwa rodzaje – płytki i głęboki. Płytki to ten czas, kiedy śnimy, choć tak naprawdę nie wiadomo, po co istnieje. Najprawdopodobniej jest to nocny moment segregacji nagromadzonych informacji, czyli ich zapamiętywanie. Dla zdrowia organizmu o wiele ważniejszy jest sen głęboki, który wycisza mózg, spowalnia procesy fizjologiczne, w tym pracę serca czy trawienie. To wtedy człowiek ma odpoczywać i regenerować energię. Jest to czas niezwykle ważny, tym bardziej że to właśnie wtedy następuje naprawa uszkodzonych komórek mózgu! O ile bez fazy snu płytkiego można normalnie funkcjonować, o tyle bez fazy głębokiej nie da się żyć. Dlatego też brak snu lub jego kiepska jakość mają szerokie spektrum oddziaływania. (www)


Plan na jesień - aktywność fizyczna, dobra dieta i zdrowy sen!

KS


poniedziałek, 16 listopada 2015

Zima bez kataru





Jesień zagościła na dobre; w górach podobno śnieg. Wszystko - z kalendarzem na czele - mówi nam, że zima blisko. Nie lubię zimy, choć może listopadowa jesień jest jeszcze gorsza. Mokro, zimno, krótkie dni i te przeziębienia...

A może w tym roku nie dać się zimie? Może spróbować nie marudzić, zacząć się więcej ruszać by pokonać jesienne smuteczki? No i jeszcze znaleźć sposób na wirusy i inne takie obrzydlistwa, które nas męczą i zapędzają do łóżka....

Mój plan:

  1. ruch - gimnastyka i spacery w poszukiwaniu odrobiny słońca,
  2. dużo gotowanych warzyw i kasz,
  3. kiszonki,
  4. owocowe, rozgrzewające herbatki oraz zielone koktajle i woda (mój ulubiony napój),
  5. trochę wzmacniaczy - witamina C i D, tran,
  6. no i trochę czekolady :)
Realizacja

Zobaczymy jak zrealizuję swój plan, ale ostatnio staram się jak najwięcej ruszać i muszę przyznać, że świetnie wpływa to samopoczucie. Ruch to nie tylko droga do ładnej sylwetki, ale także pozwala się odprężyć, zrelaksować, dotlenić oraz wpływa pozytywnie na system odpornościowy. Co jest nie bez znaczenia w okresie częstych infekcji.


Dieta jesienno-zimowa również nie musi być nudna. Mamy sporo warzyw, które są dostępne właśnie teraz, są smaczne, zdrowe i lokalne, czyli te najzdrowsze: kapusta, buraki, marchew, grzyby, dynia, cebula, czosnek, strączki i wiele innych. Możemy komponować zupy i dania tzw. jednogarnkowe. Do tego kasze, które dadzą dużo energii. Komponując zimowe potrawy warto pamiętać o przyprawach - nasze posiłki powinny być rozgrzewające. No i koniecznie kiszonki - kiszona (nie KWASZONA) kapusta, ogórki itp. to zbawienie dla naszych jelit - a zdrowie zaczyna się w jelitach. Dobre samopoczucie zresztą też.


Zielony kolor, który kojarzy się z latem i słońcem też można znaleźć w zimie. Kupując na przykład jarmuż, szpinak możemy szybko przygotować zielone szejki - dadzą zastrzyk energii i witamin. Dorzucając jabłko czy inne owoce mamy zdrowe i smaczne danie, które świetnie nadaje się zamiast porannej kawy. 


Można też wspierać się suplementami. Nie jestem zwolenniczką "tabletek", ale w tej ciemnej porze roku niestety musimy sobie zafundować trochę witaminy D. No i jeszcze można dorzucić dobry tran. Ryby teraz niestety są skażone, więc można trochę zdrowych tłuszczów połknąć w tej postaci.

www
I żeby nie było tak bardzo zdrowo i poprawnie czasami trzeba trochę "zgrzeszyć". Niewielka ilość czekolady, trochę owoców (jabłka obowiązkowo) także te suszone, orzechy. I już. Wygląda na to, że jakoś tę zimę przetrwamy.


PS. Można jeszcze od czasu wypić grzańca z imbirem, przyprawami i miodem. Daje power :)

KS

środa, 11 listopada 2015

Protetyk słuchu - zawód przyszłości



Niedosłuch dotyczy wielu ludzi. Niestety z każdej grupy wiekowej, choć przewaga jest po stronie osób starszych. Osłabienie słuchu to naturalna kolej rzeczy. Z wiekiem narządy pracują słabiej - dotyczy to także słuchu. 
Z drugiej strony w zastraszającym tempie rośnie liczba osób, które tracą słuch z powodu nadmiernego hałasu. Prowadzi on do mikrourazów kosteczek słuchowych. Nadmierna ekspozycja na hałas skutkuje degradacją komórek nerwowych odpowiedzialnych za odbiór dźwięku i przesyłanie go dalej do mózgu. Powodem mogą być również przebyte infekcje, wady wrodzone itp. Niedosłuch to nie tylko dyskomfort, to często wielki problem. U dzieci niedosłuch w znacznym stopniu wpływa na ich rozwój ogólny, naukę. 


Wiele schorzeń słuchu można leczyć. Najprostszą metodą w walce o dostęp do świata dźwięków są jednak aparaty słuchowe. Znalazłam gdzieś w sieci określenie "okulary dla uszu". Ładnie, ale o ile okulary są powszechnie akceptowane, to aparaty słuchowe nie. Z jakiegoś powodu mamy z tym problem. Pewnie w jakimś stopniu jest to kwestia ceny. Myślę jednak, że to także brak informacji na temat różnorodności i możliwości współczesnych aparatów.
Aparaty słuchowe to obecnie bardzo zaawansowane urządzenie elektroniczne. W dzisiejszym świecie producenci prześcigają się w miniaturyzowaniu tych urządzeń, aby były one jak najmniejsze, przy zachowaniu jak największej mocy wzmocnienia sygnału dźwiękowego. Oprócz odpowiedniego typu aparatu można wybrać sobie ulubiony kolor obudowy, czy dobrać do swoich potrzeb odpowiedni program słyszenia. (www)
www


Kto to jest protetyk słuchu?  
Większość z nas wie, że w przypadku problemów ze słuchem udamy się do laryngologa (otolaryngologa), audiologa. Jenak już w fazie badania słuchu możemy się zetknąć z protetykiem słuchu


Protetyk słuchu dobiera urządzenia wspomagające słyszenie, aparaty słuchowe, bada aparat narządu słuchu, świadczy opiekę audioprotetyczną osobom niedosłyszącym korzystającym z aparatu słuchowego.
  • Diagnozuje ubytki słuchu.
  • Dobiera i dostraja aparat słuchowy.
  • Uczestniczy w procesie wytwarzania wkładek usznych.
  • Instruuje pacjenta, jak posługiwać się aparatem i jak go konserwować.

Ten ciekawy i coraz bardziej poszukiwany zawód można zdobyć w szkole policealnej. Warto poszukać dobrej szkoły gdyż zawód jest obciążony dużą odpowiedzialnością. Wykonywanie pracy protetyka słuchu wymaga wiedzy i umiejętności rozróżniania niedosłuchu, czynników jego powstawania, umiejscowienia. Niezbędne są: umiejętność prowadzenia badań otoskopowych, znajomość akustyki, psychoakustyki, materiałów używanych w otoplastyce, umiejętność wykonywania odlewów ucha, znajomość technicznych parametrów aparatów słuchowych, przeprowadzania testów kontrolnych, a także działania środków stosowanych w protetyce słuchu na organizm człowieka.



Biorąc pod uwagę stan zdrowia naszego społeczeństwa jest to niewątpliwie zawód przyszłości.

Informacje o zawodzie TUTAJ

KS

niedziela, 8 listopada 2015

Dobrze słyszysz?



Rzadko zastanawiamy się nad tym, czy dobrze słyszymy. Dopiero kiedy sobie uświadomimy, że coś jest nie tak zaczynamy podejmować jakieś działania. 
Słuch wydaje się być czymś tak normalnym, że nie myślimy nad tym jak go chronić. A niestety trzeba, bo żyjemy w świecie pełnym hałasów. Wszyscy jesteśmy narażeni na zbyt głośne dźwięki - na ulicy, czasem w pracy, w szkole, w sklepie czy w klubie. Sami też nie dbamy o to, by "ściszyć" źródła dźwięków - głośno grający telewizor, muzyka słuchana w słuchawkach czy nawet hałaśliwe zabawki dla dzieci mogą być poważnym problemem.

Problem jest tym bardziej niebezpieczny, że w dużym stopniu nieuświadomiony. Zbyt często bagatelizujemy przekraczający normy hałas, jaki panuje w miejscach publicznych, z których korzystają nastolatki: na siłowniach i w klubach fitness, w sklepach, pubach i dyskotekach. 

Nie zdajemy sobie sprawy również ze szkodliwości zabawek, które kupujemy dzieciom. - Niestety, zabawki nie przechodzą atestu akustycznego, dopiero zaczyna się mówić o takiej konieczności. Tymczasem wyjące autka, piszczące pluszaki czy trąbki o przenikliwym dźwięku mogą powodować poważne uszkodzenie słuchu - ostrzega prof. Edward Hojan, fizyk akustyk z Instytutu Akustyki UAM w Poznaniu, założyciel Polskiego Stowarzyszenia Protetyków Słuchu. (www)


Problem niedosłuchu dotyczy wszystkich grup wiekowych. U osób starszych ubytki słuchu mają charakter fizjologiczny, ale wiele osób ma problemy ze słuchem z powodu przebytych infekcji, chorób, stosowania leków. Jednak sami również wpływamy na jakość słuchu.

Głównymi oskarżonymi są jednak urządzenia do odtwarzania muzyki. - Nieszczęsne MP3 ze słuchawkami wewnętrznymi, które szczelnie zamykając przewód słuchowy, sprawiają, że w uchu panuje nawet 120 decybeli.

Próg bólu wynosi 140 dB, więc amator muzyki może nie mieć świadomości, że już niszczy sobie słuch. Zwłaszcza na szkolnych przerwach czy na ulicy, gdzie jeszcze podkręca głośność, próbując przebić hałas zewnętrzny. Pogłaśnia muzykę także po kilku godzinach jej słuchania, bo po tym okresie następuje okresowa utrata czułości słuchu. Ucho jest zmęczone i nastolatkowi wydaje się, że gorzej słyszy. "Okresowa głuchota" u młodego człowieka zwykle ustępuje po kilku minutach lub dniach. Jeżeli jednak zdarza się zbyt często, zaczyna przechodzić w permanentne upośledzenie słuchu. Na liście winowajców są m.in. koncerty rockowe. - Z dużym prawdopodobieństwem już jeden koncert może poważnie osłabić słuch nastolatka. (www)
Dużo zależy od nas, czy będziemy starali się eliminować nadmiar decybeli z naszego otoczenia. Warto od czasu do czasu "posłuchać ciszy". A jeżeli już mamy problem, to poszukajmy specjalisty, który nam pomoże. Nie bójmy się aparatów słuchowych.



Większość ubytków słuchu może zostać skorygowana dzięki noszeniu aparatów słuchowych. Wiele osób wciąż uważa, że to ostateczność, głównie dlatego, że aparaty, ich zdaniem, są brzydkie i kłopotliwe w użytkowaniu. Jednak dzisiejsze rozwiązania to małe, estetyczne, w pełni zautomatyzowane, dyskretne i bardzo skuteczne aparaty. Właściwie to zminiaturyzowane komputery, o olbrzymich możliwościach przetwarzania dźwięków. Te najnowocześniejsze dostosowują się automatycznie do otoczenia słuchowego użytkownika i pozwalają na bezprzewodowe łączenie z telefonami komórkowymi oraz innymi urządzeniami audio. Aparaty występują w różnych kształtach, rozmiarach, odcieniach. Każdy może wybrać coś dla siebie. Badania dowodzą, że osoby z niedosłuchem korzystające z aparatów słuchowych są w lepszej formie psychicznej i fizycznej. Warto też mieć na uwadze, że niedosłuch to problem nie tylko osoby słabo słyszącej, ale także jej rodziny i przyjaciół. (www)

Niedosłuch to duży problem dla osób, których dotyka. To również problem bliskich chorego. W naszym starzejącym się społeczeństwie będzie to zjawisko narastające. O ile możemy dbać o higienę słuchu w młodszym wieku, to u osób starszych zachodzą zmiany fizjologiczne, naturalne w tym wieku. Ostatnio byłam w gabinecie protetycznym i stwierdziłam, że mimo bardzo wysokich cen aparatów, jest na nie duże zapotrzebowanie. W poczekalni siedziało sporo osób oczekujących na wizytę. Dobrze, że tak się dzieje. Musimy o siebie dbać i w każdy wieku mamy prawo cieszyć się życiem i dobrym zdrowiem.

KS

Źródła: