Święta tuż. Jakoś nie czuję do końca świątecznej atmosfery. Może to pogoda - taka niezimowa....
Chciałabym przeżyć te święta trochę głębiej. Nie tylko porządki, zakupy, prezenty, choinka. To tylko atrybuty. Sens świąt jest inny.
Ostatnio często spotykam się z terminem mindfulness lub uważność. Trochę to brzmi egzotyczne w naszym normalnym, zabieganym świecie pełnym emocji i stresu. Może warto poznać to "nowe"?
Uważność, przytomność, bycie w chwili obecnej z pełną uwagą i bez osądzania, czy ta chwila jest dobra, czy zła. Objęcie pełnią świadomości tu i teraz, zauważenie przelotnej myśli, nazwanie pojawiającej się w nas emocji, oglądanie codzienności ciągle świeżym umysłem, zachwyt nad chwilą, dostrzeżenie drobiazgów, które zwykle umykają.
O co w tym wszystkim chodzi?
Chodzi o to, żeby lepiej sobie z tymi konfliktami, z trudnymi emocjami radzić. Większość z nas chodzi po tym świecie i przeżywa swoje życie niczym lunatycy. Jesteśmy na wpół przytomni. Na wpół obecni. Z drugiej strony czasem jesteśmy nazbyt pobudzeni. W filozofii buddyjskiej często mówi się o „umyśle małpy”, umyśle, który ciągle gdzieś skacze. Za kolejnym projektem, żeby zdążyć z kolejnym terminem, żeby spłacić następny kredyt, żeby zyskać nowe kwalifikacje, żeby kupić kolejną rzecz. Nie mamy czasu zobaczyć, co się z nami dzieje, a jeżeli coś już widzimy, to własne zmęczenie, stres, przepracowanie, frustrację, złość, czyli wszystkie te „negatywne emocje”. Chwile miłe wydają się być ulotne. Ciągle na nie czekamy, a kiedy się pojawiają, to myślimy, że się skończą, i nie potrafimy się nimi cieszyć. (www)
Z tego czego dowiedziałam się, praktykowanie uważności ma pomóc redukować stres, poprawić relacje z innymi, zwiększyć entuzjazm i chęć do życia, umiejętność relaksowania się, podnieść samoocenę. Osiągnąć harmonię i równowagę emocjonalną. To bardzo dużo. Aby osiągnąć to wszystko trzeba włożyć sporą pracę we własny rozwój. Podobno nie jest tak łatwo, choć pozornie ćwiczenia wydają się proste.
Może jednak warto poprawić jakość naszego życia choćby odrobinę. Właśnie teraz, na święta, zatrzymać się, popatrzeć na swoje życie i problemy z innej perspektywy. Nie wiem czy potrafię to zrobić - jak przestać myśleć, analizować, jak zdystansować się do rzeczywistości?
Zanim jednak przejdziemy do głębszych rozważań (o ile do nich kiedykolwiek dojdę), to może na początek proste ćwiczenia, które pomogą zwolnić, zrelaksować się. Nawet jeżeli nie będzie to uważność sensu srticto, to pozwoli na chwilę odprężenia - a właśnie tego wszystkim i sobie na te święta życzę.
Jednym z ćwiczeń uważności jest uważne jedzenie. Ja zazwyczaj przygotowuję posiłek i jedząc zatapiam się w myśli, słucham radia, czytam - czasami wszystko na raz. Zjadam, nawet nie wiem kiedy i jaki smak miała potrawa. I to właśnie trzeba zmienić. Należy skupić się na czynności jedzenia, na tym co jemy:
Uważne jedzenie. Zwykle wykorzystuje do tego rodzynki, ale zdarzało się, że z powodu ich braku ćwiczyliśmy na pistacjach albo suszonych marchewkach. Cały, zwykle automatyczny proces, rozkładamy na czynniki pierwsze. „Weź jedną rodzynkę i na początku przyglądnij się jej - jakbyś był kosmitą z misją badawczą na Ziemi i widział ją pierwszy raz. Potem zamknij oczy i badaj ją zmysłem dotyku w swoich palcach - jaką ma fakturę, co się dzieje, gdy delikatnie ją ściśniesz? Nie otwierając oczu, przyłóż ją do nosa i powąchaj. Jaki ma zapach? Zauważ co się dzieje z twoimi śliniankami. Potem włóż ją do ust z pełną świadomością ruchu który musisz wykonać. Pokonaj chęć natychmiastowego gryzienia i badaj ją językiem. Potem przygotowując się do gryzienia sprawdź gdzie i jak ją układasz w ustach. Którymi zębami gryziesz? Co się dzieje, gdy smak rodzynki rozlewa się po języku i podniebieniu? Nie połykaj od razu tylko delektuj się tym smakiem, sprawdzaj jak się zmienia. Teraz możesz połknąć. Sprawdź jakie to uczucie”. (www)
To ćwiczenie poza terapeutycznym celem może uchronić nas przed nadmiernym jedzeniem. Często jemy nawykowo, bez zastanowienia. Zamiast zjeść kostkę czekolady zjadamy pół tabliczki chociaż tego właściwie nie chcemy.
I jeszcze kilka rad:
- Bezmyślne jedzenie czy przejadanie się podczas świąt nikomu nie służy. Dlatego świąteczny dzień rozpocznij uważnym wypiciem kawy czy innego ulubionego napoju. Po prostu pij wolno, smakując każdy łyk i nic więcej nie rób. Rozkoszuj się tymi kilkoma chwilami. Takie ćwiczenie wprowadzi cię w uważny nastrój, który warto utrzymać przy świątecznym stole. (www)
- TUTAJ
Mając świadomość własnych myśli i wiedzę o tym, że one przemijają, uwalniamy się od lęków. W ten sposób przestajemy żyć we władzy kontroli umysłu, obserwujemy go jedynie, pozwalając żeby przestał „męczyć” nas myślami, które nam szkodzą. Jeśli wiemy, że myśli są nietrwałe i odchodzą, możemy wybierać te, dzięki którym czujemy się dobrze i które kreują naszą rzeczywistość zgodnie z naszą wolą.
Wszystkim życzę spokojnych, uważnych świąt. Niech pozwolą osiągnąć równowagę. Tak bardzo jej teraz potrzebujemy.
Źródła: