Jestem niepełnosprawna. Poważnie niepełnosprawna: z
trudnością chodzę, potykam się, sztywnieję. Jakby tego było mało - nie mam
rodziny, ani bliższej, ani dalszej, nawet Pikusia. Tragedia? Trzeba ją jakoś
oswoić. Na przykład w czasie wakacji. Podróże są świetne. Podróże dodają
skrzydeł, niosą powiew wolności. No, więc podróżuję. Sama. Niemożliwe? Możliwe,
możliwe. A jaka satysfakcja potem. Dałam radę.
Wyjazd to strategia, taki mały logistyczny majstersztyk.
Przede wszystkim bagaż: malutki plecaczek,
bo większego i tak nie uniosę. Jedna para butów, jedne dżinsy – po 3 tygodniach
na wakacjach trochę zmieniają kolor, ale co tam- liczy się waga. Obowiązkowo
jakiś mały pluszak, bo przecież trzeba mieć towarzystwo, pieniądze i kierunek
Anglia lub Francja. Oklepane? To nic, kocham te miejsca i ludzi za to, jacy są
i za ich stosunek do takich jak ja: innych.
Kiedyś jeździłam autokarem: męczące, ale ciekawe
doświadczenie. Zdrowy człowiek nie domyśla się, jakie pułapki czekają w drodze.
Na przykład kupno kawy w autobusie. Wiotkie kubeczki nie pasują do moich rąk.
Gdy proszę o podwójny kubek, ludzie nie wiedzą, o co chodzi. Jak? Jeden, drugi?
Osobno? Nie, jeden w drugi, aby go troszkę usztywnić. Kiedyś siedząc obok
młodego chłopaka, zapytałam, czy mogę sobie zamówić coś gorącego.
Osiemnastolatek popatrzył na mnie z nieskrywanym zaskoczeniem, więc szybko
wyjaśniłam: Wiesz, ze mną nic nie wiadomo, mogę niechcąco rozlać. Młodzieniec
wykazał się poczuciem humoru, trochę frywolnym i bardzo realistycznym mówiąc:
Proszę pić spokojnie, zasłonię sprzęt książką.
Czasami, gdy podróżuję, przypomina mi się stary dowcip, teraz
nawet trochę niepoprawny politycznie.
Umarł Murzyn i poszedł
do Nieba. Stanął przed obliczem Najwyższego i zapytał:
Panie Boże, dlaczego
dałeś mi takie długie nogi?
Abyś mógł szybko
uciekać przed dzikim zwierzem, Synu.
A czemu dałeś mi takie krótkie kręcone włosy?
Aby się nie wplątywały w gałęzie.
A dlaczego dałeś mi taką czarną skórę?
Aby nie paliło jej gorące słońce pustyni.
A czemu dałeś mi takie krótkie kręcone włosy?
Aby się nie wplątywały w gałęzie.
A dlaczego dałeś mi taką czarną skórę?
Aby nie paliło jej gorące słońce pustyni.
Murzyn zastanowił się i
powiedział:
To, dlaczego Panie
Boże, kazałeś mi się urodzić w Nowym Jorku?
Ta anegdotka to o mnie. Podróżując samodzielnie wiele razy
się przekonałam, że to co w jednym kraju urasta do rangi problemu nie do
pokonania, w innym jest prostą sprawą.
Dwa obrazki z moich podróży.
Londyn, środek lata, upał nie z tej ziemi a ja muszę
przejechać kawał drogi z moim bagażem, który dla mnie bynajmniej nie jest
lekki. Podchodzę do pierwszego okienka na stacji metra, wyjaśniam swoja
sytuację i już za chwilę odpowiedni pracownik niesie mój plecak, pomaga wsiąść
do odpowiedniego pociągu, na docelowej stacji czeka następny człowiek, z
uśmiechem pomaga i jeszcze zaopatruje mnie w odpowiedni przewodnik, który
pokazuje, które stacje metra są bardziej przyjazne dla niepełnosprawnych. Raj
na ziemi. Ludzki raj.
Inne lato. Siedzę w restauracji, już zamówiłam obiad, czekam.
Po pewnym czasie kelner przynosi moje danie, pachnącą apetycznie rybkę, stawia
ją przede mną i z uśmiechem pyta, czy nie chciałabym, aby mi ją poporcjował.
Gdy potakuję, szybko odchodzi z moim daniem, aby za chwilę wrócić z prawie
artystycznie pokrojoną rybą. Co za ulga dla moich opornych rąk!
Napisałam ostatnie zdanie i chwilę się zastanowiłam. Tak, to
prawda, lubię odwiedzać Anglię i Francję, dla ich kultury, języka i dla
łatwości, z jaką tam można spędzać czas, ale to nie znaczy, że nasz kraj to
dżungla pełna dzikich bestii. Mamy trochę bardziej pod górkę, ale i satysfakcja
większa. To tak, jakby człowiek codziennie zdobywał jakiś Mount Everest. Ilekroć
podróżuję sama pociągiem, zawsze proszę kogoś, aby mi pomógł wysiąść. Nigdy mi
nie odmówiono. Zawsze słyszę: „oczywiście, jak najbardziej,” a kiedyś nawet
jakiś żwawy żołnierz, słuchając moich szczegółowych instrukcji jak i które
ramię mi podać, szybko wziął mnie na ręce, postawił na peronie, uśmiechnął się
i podsumował; „Tak będzie łatwiej.”
Czas na podsumowanie. Nie bójmy się samodzielnych wypadów,
nawet jeśli nasze ciało złośliwie się buntuje. Trzeba je wziąć fortelem,
troszkę się pomęczyć i będzie super. Wierzcie mi, sprawdzałam wielokrotnie.
BK