Tegoroczna jesień łaskawie darzyła nas słońcem, ciepłem i
kolorami. Ładowaliśmy nasze „akumulatory” przeczuwając zimę, która pewnie
przyjdzie…. Szara, ciemna. Krótki dzień, mało słońca i znowu dopadnie nas
zmęczenie, jakieś smuteczki. Każdy z tym radzi sobie, jak potrafi: ciepły blask
ognia z kominka, ulubiona herbata (na przykład z cynamonem), muzyka. Ja
dodałabym jeszcze książkę.
Dużo mówi się, że Polacy nie czytają. Pewnie to prawda –
skoro piszą o tym uczeni. Moje doświadczenia jednak pokazują, że nie do końca.
Znam bardzo wiele osób – młodych, starych – dla których książka jest ważna,
pomaga żyć, przetrwać trudne chwile.
Książka może być elementem terapii – biblioterapii, zlecanej
przez specjalistów. Jednak taką terapię możemy zlecić sobie sami. Samo
wyobrażenie sobie takiej sceny: wygodny fotel, ciepło, ulubiona muzyka, książka
(można dodać mruczącego, miękkiego kota) koi nerwy, relaksuje. Myślę, że wielu
zgodzi się ze mną, że książki mogą łagodzić cierpienia spowodowane chorobą, bądź
innymi zaburzeniami, pomóc w rozwiązaniu niejednego trudnego problemu,
przywrócić równowagę wewnętrzną, poprawić samopoczucie.
Już starożytni o książce mówili, że jest lekarstwem duszy.
Obecnie wiele mówi się, że trzeba czytać dzieciom, mobilizować je do czytania
ponieważ rozwijamy w ten sposób język, zasób słownictwa, myślenie, rozbudzamy
wyobraźnię, wrażliwość. Jest to sposób
na zrozumienie siebie, swoich potrzeb, wzmocnienie własnej wartości – i temu
nie da się zaprzeczyć .
Czytanie dzieciom pogłębia więzi między rodzicami a ich
pociechami. W dzisiejszych czasach, gdzie tak mało mamy czasu dla siebie
nawzajem, warto o tym pamiętać. Wielu z nas ma właśnie takie piękne, dające
poczucie bezpieczeństwa wspomnienie z dzieciństwa – „mama, książka i ja”.
Podobno Einstein powiedział: „Jeśli chcecie, by wasze dzieci
były inteligentne przeczytajcie im bajki. Zaś jeśli chcecie by były jeszcze
bardziej inteligentne, to czytajcie im jeszcze więcej bajek”.
Książki „cieszą oko” ładną oprawą, często pięknymi grafikami.
Treść sprawia radość, daje satysfakcję ze zdobycia nowej wiedzy. Jak znaleźć
dobre książki? Wstąpić do księgarni albo do biblioteki. Tam znajdziemy pomoc i
radę osób, które książki znają i polecą niezdecydowanym. Warto w drodze z pracy
lub zakupów zatrzymać się na moment w jednym z tych miejsc, poprosić o pomoc –
jeżeli jej potrzebujemy i wieczorem, w weekend lub w innej wolnej chwili
zasiąść z książką w ręce i spędzić miłe, relaksujące chwile. Efekt murowany!
Ostatnio na szkoleniu usłyszałam od młodego nauczyciela, że
biblioteki są niepotrzebne. Krzyknęłam z oburzenia – on na to, że teraz są
ebooki, można je szybko wygooglować w sieci. Prawda. Można, ale to tylko
alternatywa. Czytam ebooki i to z przyjemnością równą czytaniu książek
tradycyjnych, ale moją przygodę z tą formą rozpoczęłam jako dorosły,
ukształtowany czytelnik. Najmłodsi potrzebują książki tradycyjnej. Ich mózgi
muszą nauczyć się jej trójwymiarowej i materialnej formy.
Jakiekolwiek książki czytamy pamiętajmy, że biblioteka to
ważne miejsce. To nie tylko zbiór woluminów, to także ludzie, atmosfera,
miejsce spotkań, wymiany opinii. Zresztą tam też dostaniemy ebooki. Nie pozwólmy zginąć wielowiekowej
tradycji. Czytajmy, rozwijajmy się i korzystajmy z bibliotek!
Polecam:
KS
Może nie mam racji, ale opinia o tym, że młodzi nie czytają wzięła się z tego, że nie chcą czytać lektur. Bo tak naprawdę to oni czytają, a niektórzy nawet bardzo dużo. Tam, gdzie w domu nie ma tradycji czytania jest najgorzej. I żadna szkoła tego nie zmieni. A wprost przeciwnie, ściganie przy pomocy lektur nie przysporzy miłośników słowa pisanego. W szkole raczej nie odkryją, że książka może przenieść w inny świat, bawić, smucić, zadziwiać. Tam książka kojarzy się z nudą, przymusem, jedynką... Wniosek - Rodzice najpierw sami zaprzyjaźnijcie się z książką, a później odkryjcie ten zaczarowany świat przed swoimi dziećmi. Wyobraźcie sobie, że kiedyś Wasze dzieci nie będą wiedziały kto to jest Kapelusznik, albo nie będą znały powiedzonek Kubusia Puchatka :) A skąd się dowiedzą, że to najlepsza terapia na różne frustracje?
OdpowiedzUsuńZaraz będzie następny artykuł :)
UsuńWszystko to prawda. Wiem, że dzieciaki lubią książki, ale chcą takich, jakie lubią. Nauczyciele też mogą być wzorcem. Problemem są lektury obowiązkowe. Pięknie byłoby,gdyby każdy nauczyciel mógł tworzyć kanaon lektur wspólnie z klasą. Pewnie by się dało, gdyby nie podstawa programowa.
Dziękuję za komentarz :)